Stanisław Karczewski został wysłany do szpitala w Nowym Mieście nad Pilicą na polecenie wojewody mazowieckiego Konstantego Radziwiłła. Wicemarszałek Senatu, z zawodu i wykształcenia także lekarz, ma wesprzeć pracowników placówki w walce z epidemią koronawirusa, ale także pomóc innym pacjentom. Wszystko przez brak personelu - do środy u 11 pracowników medycznych tego szpitala wykryto zakażenie koronawirusem. W związku z tym przebywają oni w izolacji, a pacjentów wciąż przybywa.
- W szpitalu, w którym teraz się znajdujemy mamy trudną sytuację. Zdecydowana większość personelu przebywa w kwarantannie - poinformował Karczewski podczas briefingu prasowego przed szpitalem. Jednocześnie zaznaczył, że pracownicy zachowują spokój. - Jest spokój, zdyscyplinowanie, wszyscy wykonują polecenie dyrekcji, przestrzegane są wszystkie procedury, staramy się jak najlepiej pracować. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, jak należy pracować, nie ma paniki - wskazał polityk.
- Zostaję w szpitalu do ostatniego pacjenta. Jesteśmy w kontakcie z dyrektorami innych placówek. Czuwamy nad stanem zdrowia wszystkich hospitalizowanych - dodał Karczewski.
Wicemarszałek podziękował też lekarzom za ciężką pracę.
"Śmierć 27-letniej kobiety mówi nam, że ten wirus jest bardzo groźny"
Stanisław Karczewski odniósł się do śmierci 27-latki. To już szósty zgon z powodu CoVid-19, jednak jest to pierwsza tak młoda ofiara. Kobieta kilka dni temu urodziła dziecko.
- To mówi nam, że ten wirus jest bardzo groźny i że wszyscy musimy być bardzo zdyscyplinowani - ocenił wicemarszałek Senatu.
Karczewski odniósł się w mocnych słowach także do apeli opozycji o przełożenie wyborów prezydenckich. - To jest po prostu śmieszne, żenujące. Proszę o to, by robić polityki na epidemii - stwierdził.
Do tej pory w Polsce zdiagnozowano łącznie 378 przypadków koronawirusa. Sześć osób zmarło.
Czytaj też:
Dramatyczna sytuacja w mazowieckim szpitalu. Pomoże marszałek Karczewski