Według ustaleń "DGP" trwa operacja pakowania kart do głosowania w koperty. Kolejnym etapem będzie ich wysyłka w Polskę. Plan zakłada, że stanie się to tuż po majówce.
Zanim Poczta zacznie wysyłać pakiety, musi wiedzieć gdzie i ile. Na przeszkodzie stoi część samorządowców, którzy przekonują, że nie ma podstawy prawnej dla wydania Poczcie danych ze spisów wyborczych.
Cytowany przez "DGP" rozmówca z rządu uważa, że w tej sytuacji pomocny może się okazać by-pass w postaci sięgnięcia po dane z rejestru PESEL, który wchodzi w zakres centralnie zarządzanego Systemu Rejestrów Państwowych.
Wczoraj "Rzeczpospolita" podała, że Poczta już uzyskała dane z tego rejestru od Ministerstwa Cyfryzacji. Jak tłumaczy resort, w związku z ustawą o opłatach abonamentowych Poczta i tak ma dostęp do rejestru PESEL.
"DGP" zwraca uwagę, że nawet mając numery PESEL, rząd i Poczta i tak potrzebują spisu wyborców. Bowiem w ustawie o głosowaniu korespondencyjnym, którą zajmuje się Senat, jest mowa o tym, że Poczta doręcza pakiet wyborczy pod adres wskazany w spisie wyborców, a nie rejestrze PESEL. Te dwie bazy mogą się różnić – wyjaśnia dziennik.
Gazeta, powołując się na dwóch wysokich rangą polityków PiS podaje, że bunt samorządowców uprawdopodabnia wariant, w którym rząd zdecydowałby się na ogłoszenie stanu wyjątkowego.
Czytaj też:
Polaków zapytano o terminy wyborów. Oto wyniki sondażu