Wybory są zaplanowane na 10 maja. Ten termin budzi kontrowersje ze względu na epidemię koronawirusa. Opozycja konsekwentnie domaga się wprowadzenia stanu klęski żywiołowej i na tej podstawie przełożenia wyborów na termin późniejszy. Ustawa o głosowaniu korespondencyjnym jest obecnie w Senacie. O jej ostatecznym kształcie zdecyduje 7 maja Sejm. Plany PiS może pokrzyżować jednak Porozumienie Jarosława Gowina. Jak wynika bowiem z doniesień medialnych, większość posłów tego ugrupowania sprzeciwia się organizacji wyborów korespondencyjnych w maju. Tymczasem mnożą się spekulacje na temat tego, jak z tej trudnej sytuacji wybrnie partia rządząca.
Według Andrzeja Stankiewicza z serwisu Onet.pl, w obozie władzy poważnie rozważana jest dymisja prezydenta. Portal wskazuje, że dobrowolna rezygnacja Andrzeja Dudy z pełnionej funkcji pozwoliłoby Prawu i Sprawiedliwości na nowo rozpisać wybory prezydenckie w dowolnym terminie do połowy lipca, a tym samym uciszyć zarzuty o naruszanie prawa podczas organizacji głosowania. Ubiegający się o reelekcję prezydent oczywiście wystartowałby w takich wyborach.
Dziennikarz Onetu podkreśla, że "to najbardziej skrajne rozwiązanie, które jest dziś rozważane przez liderów PiS, by doprowadzić do wyborów prezydenckich na ich warunkach".
"Kiedy pierwszy raz dziennikarze Onetu usłyszeli w minionym tygodniu o możliwej dymisji Andrzeja Dudy, nasi rozmówcy w obozie władzy przedstawiali to jako wariant ostateczny, opcję atomową, której prezes PiS Jarosław Kaczyński użyje tylko w ostateczności. Od tego czasu zmieniło się jedno: wszystkie inne warianty organizacji wyborów prezydenckich stają się coraz trudniejsze do zrealizowania. Dlatego - jak słyszymy w PiS - dymisja Andrzeja Dudy jest poważnie brana pod uwagę" – czytamy.
Czytaj też:
"Rz": Oto nowy plan PiS na wybory prezydenckieCzytaj też:
Gowin został zapytany, czy boi się Kaczyńskiego. Oto, co odpowiedział