Za przyjęciem uchwały było 50 senatorów, 35 było przeciw, jeden senator wstrzymał się od głosu. Uchwałę odrzucającą projekt przedstawiły trzy senackie komisje.
Teraz projekt wraca do Sejmu. Do odrzucenia w Sejmie stanowiska Senatu wymagana jest bezwzględna większość głosów. Obecnie klub PiS liczy 235 posłów, spośród których 18 to posłowie koalicyjnego Porozumienia. Wciąż nie wiadomo, jak potoczą się losy projektu w Sejmie, ponieważ partia Jarosława Gowina jest podzielona.
Czytaj też:
"Nie przyłożę ręki do rozbijania Zjednoczonej Prawicy". Mocna odpowiedź Bortniczuka
Ustawa przygotowana przez partię rządzącą nie tylko wprowadza korespondencyjny tryb głosowania, ale także daje Marszałkowi Sejmu prawo do przesunięcia terminu wyborów (w ramach ustalonych przez konstytucję). Oznacza to, że wybór prezydenta mógłby się odbyć najpóźniej 23 maja.
Marszałek pyta TK
Tymczasm Elżbieta Witek poinformowała na antenie TVP Info, że skierowała do Państwowej Komisji Wyborczej pismo ws. wyborów 10 maja. Jak zapowiedziała, w środę rano wyśle także zapytanie do Trybunału Konstytucyjnego, czy przełożenie wyborów na inny termin jest zgodne z konstytucją.
– Terminem obowiązującym na dziś, zgodnym z prawem, sama go ogłosiłam 5 lutego, jest termin 10 maja tego roku. Ale Konstytucja mówi o tym, że są jeszcze inne terminy. Ten termin 10 maja nie jest terminem obligatoryjnym i nie jest terminem jedynym. Konstytucja mówi o tym w artykule 128 ust. 2, że marszałek Sejmu ogłasza termin wyborów na czas nie dłuższy niż 100 dni i nie krótszy niż 75 dni przed zakończeniem kadencji urzędującego prezydenta. Ten 75 dzień wypada na dzień 23 maja. Ostatnio słyszałam wypowiedź sędziego Marciniaka, przewodniczącego PKW, który poddaje w wątpliwość datę 10 maja jako datę, w której będzie można przeprowadzić wybory. Dlatego dzisiaj podjęłam dwie decyzje – wskazała Witek.
Czytaj też:
"Jeszcze nie jest za późno". Grupa politologów apeluje do polityków