– Jeżeli tak stwierdził szef polskiego MSZ to oznacza, że jego resort przez ostatni rok nie prowadził skutecznej polityki na odcinku amerykańskim, co jest przerażające, wiedząc, że Stany Zjednoczone żyją wyborami, że te wybory będą przełomowe, jeśli chodzi o przyszłość relacji USA z Europą, również z Polską – ocenił dziennikarz "Do Rzeczy".
Zdaniem Wybranowskiego, taka deklaracja szefa MSZ to "przyznanie się do niekompetencji, do nierozumienia na czym polega dyplomacja i jak się rozgrywa polskie sprawy w polityce międzynarodowej".
– Obawiam się, że nie tylko nie mamy nikogo w sztabie Donalda Trumpa, ale również nie mamy nikogo w sztabie Hillary Clinton. (...) Dziwię się ministrowi Waszczykowskiemu – w otoczeniu Donalda Trumpa, wśród ludzi, którzy pracowali przy jego kampanii są przedstawiciele Polonii amerykańskiej, może nie jakieś wybitne postaci, ale można było próbować tam dotrzeć i umieścić kogoś, kto lobbowałby w polskich interesach – podkreślał. – Mam nadzieję, że minister Waszczykowski zacznie to naprawiać – dodał.
Jak zauważył dziennikarz "Do Rzeczy", jeśli już dopuszczono do tego, że polska władza nie ma nikogo w otoczeniu nowego prezydenta USA, to "szef polskiego MSZ nie powinien tego mówić publicznie, bo to jest przyznanie do porażki".
Wybory w USA
Republikanin zasiądzie w Białym Domu. Donald Trump został zwycięzcą wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. W głosowaniu Amerykanów zapewnił on sobie większość głosów elektorskich, wymaganych do zwycięstwa, i tym samym pokonał kandydatkę Demokratów Hillary Clinton.
Czytaj też:
Amerykańskie media: Donald Trump 45. prezydentem USA