Z opublikowanego we wrześniu 2019 r. przez Główny Urząd Statystyczny (GUS) raportu „Budżety gospodarstw domowych w 2018 r”. wynika, że wydatki na użytkowanie mieszkania lub domu i nośniki energii stanowią istotną pozycję w wydatkach Polaków. Ich udział w wydatkach ogółem wyniósł w 2018 r. przeciętnie 18,3 proc. Wystarczy kilka prostych zmian, aby jednocześnie działać proekologicznie i obniżyć rachunki za energię elektryczną, wodę etc.
Jak zmniejszyć zużycie prądu? Pierwsza zasada brzmi: wyłączaj te sprzęty, których nie używasz. Wiele osób nie wyłącza drukarki, laptopa czy telewizora, ale zostawia te sprzęty w trybie stand-by. Tymczasem według szacunków przedstawicieli firm energetycznych jedno urządzenie z funkcją stand-by może niepotrzebnie pobierać energię o wartości ponad 30 zł rocznie. Jeżeli takich urządzeń mamy pięć – np. telewizor, dekoder cyfrowy, odtwarzacz Blu-ray, zestaw kina domowego oraz wieża – to rocznie niepotrzebnie do rachunków doliczone zostanie więc ponad 150 zł. Lepszym rozwiązaniem jest wyciąganie wtyczki z gniazdka. Dużo wygodniejsze jest zaś korzystanie z listwy antyprzepięciowej z kilkoma gniazdkami, która umożliwia odłączenie od prądu wielu urządzeń za pomocą jednego przycisku.
Z troski o środowisko naturalne i stan własnego konta warto też wyrobić sobie nawyk korzystania z naturalnego oświetlenia tak długo, jak to możliwe, a także gaszenia świateł wszędzie tam, gdzie nie są one potrzebne. W dłuższym terminie opłacalne są również wymiana oświetlenia sufitowego na punktowe (lampki nocne, lampy stojące etc.), a także korzystanie z żarówek energooszczędnych. Żarówki ledowe pobierają nawet 90 proc. mniej energii od tradycyjnych, co oznacza, że koszt zakupu może zwrócić się w zaledwie kilka miesięcy. W oszczędzaniu prądu pomóc mogą również wyłączniki czasowe.
Źródłem potencjalnych oszczędności może być także wybór energooszczędnych sprzętów domowych. Różnica w poborze energii między urządzeniem o klasie poboru energii A a A+ wynosi 15 proc., a w porównaniu z klasą A++ potencjalna oszczędność może wynosić nawet 40 proc.
Korzyści dla ekologii oraz domowego budżetu przyniesie także rozsądne korzystanie z takich sprzętów, jak lodówka, kuchenka elektryczna, pralka czy czajnik elektryczny. W przypadku lodówki – urządzenia, które pobiera prąd przez całą dobę, przez co zużywa najwięcej energii ze wszystkich sprzętów AGD – szczególnie istotne jest już samo jej usytuowanie. Ważne jest, aby stała ona z dala od źródeł ciepła, czyli jak najdalej od grzejników, kuchenki gazowej, zmywarki czy też okna, przy którym będzie narażona na stałe nasłonecznienie. Temperatura wewnątrz chłodziarko-zamrażarki nie powinna być zbyt niska (najlepiej jest ustawić ją na od 4 do 7 stopni Celsjusza). Aby oszczędzać energię, do lodówki nie powinno się wkładać ciepłych potraw – lepiej spokojnie poczekać, aż wystygną. Po to, żeby zmniejszyć pobór prądu, warto także często rozmrażać lodówkę lub zainwestować w energooszczędny model z funkcją NoFrost, czyli automatycznego usuwania szronu.
W przypadku czajnika elektrycznego warto gotować tylko tyle wody, ile rzeczywiście potrzeba.
Dobrym nawykiem jest też czekanie przy urządzeniu, aż woda się zagotuje (jeśli zajmiemy się czymś innym, po czym wrócimy do kuchni, zapewne będziemy musieli włączyć czajnik drugi raz), oraz pytanie domowników lub współpracowników w biurze, czy też potrzebują wody na herbatę, aby niepotrzebnie za chwilę ponownie nie włączać czajnika.
Sprawdzonym sposobem na zaoszczędzenie energii podczas prania jest włączanie urządzenia tylko wtedy, gdy pralka jest w pełni załadowana, rezygnacja z prania wstępnego, pranie w niższych temperaturach, a także wymiana pralki na bardziej energooszczędny model, który najczęściej potrafi nie tylko skutecznie oszczędzać energię, lecz także wodę. Do prostych sposobów na ochronę zasobów naturalnych i zmniejszenie domowych rachunków należą np. zakręcanie wody podczas mycia zębów czy też zamiana długich kąpieli na krótkie prysznice. Wskazane jest także włączanie tylko w pełni załadowanej naczyniami zmywarki i wybieranie ekologicznych programów, podczas których zmniejszone jest nie tylko zużycie energii, lecz także wody.
Inteligentne cięcie kosztów
W drugiej dekadzie XXI w. w obniżeniu rachunków za energię elektryczną czy ogrzewanie pomóc mogą także nowoczesne urządzenia wchodzące w skład „inteligentnego domu”. Termostaty typu „smart” pozwalają na zmianę temperatur w konkretnych pomieszczeniach z uwzględnieniem przyzwyczajeń i stylu życia domowników. Na przykład w godzinach pracy, gdy w domu nie ma nikogo, temperatura może zostać obniżona do 16 st. C i podniesiona dopiero po ośmiu godzinach, gdy użytkownicy systemu są już w drodze do domu. Również w nocy, gdy domownicy są w sypialniach, urządzenie może automatycznie obniżać temperaturę w salonie i podnieść ją z powrotem dopiero nad ranem. Inteligentne termostaty pozwalają także na zdalne sterowanie temperaturą w domu, dzięki czemu można obniżyć temperaturę w pomieszczeniach podczas zagranicznych podróży, a następnie zdalnie podnieść ją podczas powrotu do domu.
Urządzenia z rodziny „smart home” pozwalają również na automatyczne sterowanie oknami w zależności od warunków panujących na zewnątrz. Specjalne czujniki nakazują otwarcie okien, gdy temperatura na zewnątrz jest najwyższa (pamiętając jednocześnie o tym, aby pozamykać je wszystkie w razie nadchodzącego deszczu). System komputerowy może również sterować okiennicami lub markizami, np. zasłaniając latem ostre słońce i umożliwiając ograniczenie korzystania z klimatyzacji. Według ekspertów z niemieckiego Instytutu Fraunhofera wdrożenie optymalnych rozwiązań inteligentnego domu może obniżyć koszty ogrzewania nawet do 40 proc.
Centrala sterująca może bowiem sterować nie tylko systemem grzewczym czy klimatyzacją, lecz także oświetleniem czy instalacją elektryczną (automatycznie wyłączać konkretne urządzenia, gdy nie są używane, lub pozwalać na zdalne odłączenie konkretnych sprzętów, np. żelazka).
Termomodernizacja podwójnie opłacalna
Wykształcenie odpowiednich nawyków może również pomóc w zmniejszeniu kosztów ogrzewania domu czy mieszkania. Warto pamiętać o tym, aby nie zasłaniać grzejników grubymi zasłonami lub meblami, bo wówczas ciepło dużo gorzej przenosi się na całe pomieszczenie. W zimowych miesiącach należy też pamiętać o tym, aby wietrzyć mieszkanie lub dom krótko i intensywnie. Jeżeli z jakiegoś pokoju w mieszkaniu lub domu korzystamy sporadycznie, to nie warto ogrzewać go równie mocno jak pozostałych pomieszczeń.
Najważniejsza dla ekooszczędzania energii używanej do ogrzewania jest jednak odpowiednia izolacja budynków, aby ciepło z ogrzewania nie uciekało przez nieocieplone ściany, szpary wokół okien czy też przez wymagające pilnego remontu stropy i dachy.
Dzięki zarówno ulgom podatkowym, jak i możliwościom uzyskania dofinansowania kosztów modernizacji domu z wykorzystaniem proekologicznych rozwiązań inwestycja w ekologię może stać się podwójnie opłacalna. Od 2020 r. właściciele domów jednorodzinnych mogą odliczyć w PIT tzw. ulgę termomodernizacyjną (obowiązuje dla wydatków poniesionych na inwestycje termomodernizacyjne od 1 styczna 2019 r.) przeznaczoną dla tych, tych którzy dzięki remontowi domu doprowadzą do spadku zapotrzebowania na energię potrzebną do ogrzania, np. poprzez zakup materiałów budowlanych wykorzystywanych do docieplenia przegród budowlanych, płyt balkonowych oraz fundamentów. Można również odliczyć koszty audytu energetycznego, analizy termograficznej, a także wykonania dokumentacji projektowej budynku wykonanego przed inwestycją termomodernizacyjną.
Ulga termomodernizacyjna przysługuje także tym, którzy wymienią stolarkę okienną i drzwiową lub np. zainwestują w kocioł gazowy, kocioł olejowy kondensacyjny, kocioł na paliwo stałe, kolektor słoneczny, montaż instalacji fotowoltaicznej czy pompę ciepła. Od rocznego dochodu odliczyć można również materiały budowlane składające się na system wentylacji mechanicznej wraz z odzyskiem ciepła lub odzyskiem ciepła i chłodu.
Według art. 26h ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych limit odliczeń wydatków „na realizację przedsięwzięcia termomodernizacyjnego” wynosi 53 tys. na osobę, czyli małżeństwo będące współwłaścicielem danego domu może odliczyć aż 106 tys. zł. Dla podatnika oznacza to oszczędność od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. Całe przedsięwzięcie termomodernizacyjne musi zostać zakończone w okresie trzech kolejnych lat, liczonych od końca roku podatkowego, w którym poniesiono pierwszy wydatek. Limit wydatków obowiązuje zaś konkretnego podatnika, niezależnie od tego, czy jest on właścicielem lub współwłaścicielem jednego czy wielu domów. W przypadku braku realizacji inwestycji należy zwrócić kwotę odliczenia. Ponadto zwrot ulgi trzeba wykazać jako dochód za rok, w którym otrzymano zwrot.
Wysokość odliczenia nie może też przekraczać dochodów z danego roku. Jeśli więc ktoś zarobił w danym roku 25 tys. zł, a wydał na termomodernizację 50 tys. zł, to w pierwszym roku może odliczyć od podstawy opodatkowania maksymalnie 25 tys., a pozostałe koszty rozliczyć w kolejnych sześciu latach.
Odliczeniu nie podlega również ta część wydatków na termomodernizację, która została zwrócona lub ma zostać zwrócona ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) lub wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej, lub te wydatki, które zostały zwrócone podatnikowi w jakiejkolwiek formie. Jeżeli więc NFOŚiGW sfinansował 50 proc. inwestycji, to można odliczyć od podstawy opodatkowania pozostałe 50 proc. poniesionych kosztów.
Ulga termomodernizacyjna nie obejmuje osób, które budują nowy dom. Nie łączy się też ona z innymi ulgami, w tym np. z ulgą mieszkaniową. Jeżeli więc podatnik pieniądze ze sprzedaży mieszkania wydał na ocieplenie domu i dzięki temu nie zapłacił podatku od dochodu ze sprzedaży, to nie może pieniędzy wydanych na ocieplenie odliczyć jeszcze od dochodu w ramach ulgi termomodernizacyjnej.
Elektrownia na dachu
Jednym ze sposobów na trwałe zmniejszenie faktur za energię elektryczną jest inwestycja we własną elektrownię słoneczną.
Prywatna minielektrownia jest nie tylko przyjazna dla środowiska, lecz także dostarcza niemal darmową energię, przez co może ograniczyć do minimum rachunki za prąd. Spadek cen instalacji tego typu oraz coraz dłuższa żywotność paneli sprawiły, że instalacje fotowoltaiczne (mikroinstalacje odnawialnego źródła energii o łącznej mocy elektrycznej nie większej niż 50 kW) pracujące w ramach umowy prosumenckiej w 15-letnim okresie użytkowania mogą być opłacalnym zamiennikiem ogrzewania gazowego. Kim jest prosument? Termin powstał poprzez połączenie wyrazów producent i konsument. W omawianym przypadku prosumentem jest podmiot, który jednocześnie konsumuje oraz wytwarza prąd na swoje potrzeby w mikroinstalacji, a jego główną działalnością gospodarczą nie jest wytwarzanie energii elektrycznej.
Oczywiście przy analizie opłacalności tego typu inwestycji trzeba brać pod uwagę, że operator sieci energetycznej potrąca 20 proc. z energii oddanej latem, gdy mamy nadwyżkę, żebyśmy mogli z niej korzystać w okresie zimowym, kiedy godzin słonecznych jest zdecydowanie za mało, aby minielektrownia czyniła nas samowystarczalnymi energetycznie.
W panele fotowoltaiczne inwestować mogą nie tylko posiadacze domków jednorodzinnych – również mieszkańcy bloków mogą przekonać pozostałych członków wspólnoty mieszkaniowej lub spółdzielni do tego typu inwestycji.
Dom bez komina
Dla osób, które chciałyby ogrzewać swoje mieszkania w bardziej ekologiczny sposób, a nie mogą liczyć na przyłącze gazowe, ciekawym rozwiązaniem mogą być również pompy ciepła (gruntowe, powietrzne lub wodne).
Pompa ciepła może współpracować np. z istniejącym kotłem gazowym. Wówczas to automatyka decyduje, kiedy bardziej opłacalne jest działanie pompy, a kiedy kotła. Pompa może też działać samodzielnie. Takie rozwiązanie może obniżyć koszt budowy domu – jeżeli pompa ciepła jest jedynym źródłem energii do ogrzewania budynku, to nie potrzeba wówczas komina oraz kotłowni z miejscem na opał.
Pompy ciepła to wciąż stosunkowo droga inwestycja w porównaniu z tradycyjnym ogrzewaniem. Koszt zakupu markowej pompy powietrze-woda wynosi ok. 20 tys. zł, a zdarzają się urządzenia nawet trzykrotnie droższe. Taka inwestycja może się jednak zwrócić – w zależności od rodzaju instalacji oraz standardu energetycznego domu – w ciągu 7–10 lat eksploatacji. Trzeba być jednak świadomym wad tego rodzaju urządzeń w porównaniu z tradycyjnymi systemami ogrzewania. Pompy ciepła są niskotemperaturowym źródłem ciepła, co oznacza, że potrafią ogrzać wodę zasilającą instalację centralnego ogrzewania do ok. 40–65 stopni, co sprawdzi się jedynie w przypadku zastosowania odpowiedniej instalacji grzewczej (np. ogrzewania podłogowego, ściennego lub sufitowego). Nie każdy rodzaj pompy nadaje się też na każdą działkę (na niektórych nie da się np. -zamontować pompy gruntowej).
Bezsprzeczną zaletą pompy ciepła jest jednak to, że nie produkuje ona zanieczyszczeń i pozwala uniezależnić się od wahań cen surowców służących do tradycyjnego ogrzewania. Szczególnie opłacalne może być zaś połączenie inwestycji w pompę ciepła z własną minielektrownią słoneczną.
Pożegnanie z samochodem?
Osoby, które pracują lub studiują w centrach miast, w ramach ekooszczędzania mogą rozważyć sprzedaż prywatnego samochodu i np. przesiadkę na rower, elektryczną hulajnogę, elektryczne auta wypożyczane na minuty czy też na komunikację miejską (gdy minie już zagrożenie epidemiologiczne).
Aby odpowiedzieć sobie na pytanie, ile można zaoszczędzić na posiadaniu własnego samochodu, trzeba wyliczyć sumę wszystkich kosztów posiadania auta (z ang. total cost of ownership, w skrócie TCO). W skład TCO wchodzą zarówno amortyzacja samochodu, czyli różnica między ceną zakupu a ceną odsprzedaży auta, jak i koszty serwisu, ubezpieczenia, paliwa etc. Znając tę kwotę oraz roczny przebieg naszego prywatnego auta, możemy wyliczyć cenę za jeden przejechany kilometr. Aby wyliczyć przykładowe TCO, weźmy np. auto o wartości 100 tys. zł, które spala średnio 10 l benzyny na 100 km. Przejeżdżając samochodem 12 tys. km rocznie, przy cenie benzyny wynoszącej 4,5 zł/l rocznie wydamy na same paliwo 5,4 tys. zł. Do tego dochodzą koszty obowiązkowego ubezpieczenia OC i AC (2,6 tys. zł/rocznie), przeglądu na stacji diagnostycznej (100 zł rocznie) oraz przeglądu u autoryzowanego dilera (1000 zł rocznie). Do wyliczeń TCO trzeba również dodać amortyzację, czyli spadek wartości samochodu (ten zależy często od przebiegu, marki pojazdu etc.). W przypadku opisywanego auta wynosi on ok. 15 proc. rocznie, czyli 15 tys. zł w pierwszym roku użytkowania. W sumie roczny koszt posiadania opisywanego auta wynosi więc 24,1 tys. zł, czyli aż 66 zł dziennie. A w kalkulacji nie jest jeszcze uwzględniony koszt finansowania (gdyby opisywane auto nabyć na kredyt).
Jeżeli samochodu używamy stosunkowo rzadko, to po uwzględnieniu wszystkich kosztów zapewne okaże się, że dużo taniej wyjdzie długoterminowe wynajęcie samochodu lub też korzystanie z roweru, e-hulajnogi i transportu publicznego, nawet w połączeniu z korzystaniem z usług taksówkarzy (lub innych przewoźników) czy samochodów na minuty.
Przy obliczeniach warto wziąć pod uwagę czas spędzony w korkach lub na szukaniu miejsca parkingowego (a także opłaty za to miejsce). Jako dodatkową premię można też doliczyć zadowolenie z dbania o środowisko naturalne.
Jeśli zaś niezależnie od kosztów nie chcemy rezygnować z posiadania prywatnego samochodu, to warto zapytać sąsiadów czy kolegów z pracy, gdzie pracują lub mieszkają, i np. umówić się na wspólne dojazdy do biura. Dzięki temu można zaoszczędzić na paliwie, zmniejszyć przebieg auta, a także ograniczyć ilość smogu w okolicy. Wszystkie te wyliczenia każdy musi przeprowadzić sam, ale wnioski niejednego czytelnika mogą pozytywnie zaskoczyć, bo ekooszczędzanie bardzo często po prostu się opłaca. © ℗ Wszelkie prawa zastrzeżone
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.