– O tej decyzji wiedział cały sztab, wiedział przewodniczący Budka. Było łączenie wideo. Mówienie, że wtedy można było robić wybory, oznaczałoby, że byłyby sfałszowane i że byłoby po wyborach. (...) Nie żałuję tej decyzji i zrobiłabym to jeszcze raz – mówiła w Polsat News Małgorzata Kidawa-Błońska, pytana o pomysł bojkotu wyborów 10 maja. Dopytywana o to, kto stał za decyzją o bojkocie majowych wyborów, nie chciała wskazać jednego nazwiska.
Co ciekawe, wicemarszałek Sejmu zaprzeczyła tym samym słowom przewodniczącego Platformy Obywatelskiej, który przekonywał niedawno, że ustalenia zarządu PO były zupełnie inne.
– Powiem więcej, dzień wcześniej był zarząd Platformy i ustaliliśmy coś innego. Że będziemy podejmować działania, by wspólnie z innymi kandydatami demokratycznej opozycji wpłynąć na przesunięcie terminu wyborów na bezpieczny czas. Decyzja o bojkocie, a potem sposób jej komunikowania daleki był od ideałów skutecznej kampanii. Mówiąc wyjątkowo delikatnie – przekonywał Borys Budka w TVN24.
Czytaj też:
"Z wyborcami nie jest jak ze skrzynką z piwem". Łapiński o szansach prezydenta Dudy
Czytaj też:
Zaskakujące słowa Budki: To może być początek końca PO