– W Urzędzie Miasta Poznania przy placu Kolegiackim potwierdzono zakażenie koronawirusem u jednego z pracowników. We wszystkich budynkach UMP przestrzegane są wytyczne Głównego Inspektoratu Sanitarnego oraz obowiązuje reżim sanitarny. Dlatego obecna sytuacja nie wpłynęła w znaczący sposób na działalność placówki – poinformowała PAP rzeczniczka prasowa poznańskiego magistratu Joanna Żabierek.
Jak tłumaczyła, „procedury, które określają postępowanie w przypadku stwierdzenia zakażenia koronawirusem pracowników urzędu miasta, zostały opracowane już w pierwszych dniach epidemii”.
– Równolegle wprowadzono też w życie wszystkie zalecenia GIS – dodała.
Żabierek wskazała, że obecnie wszyscy pracownicy urzędu miasta, którzy mieli bliski kontakt z osobą zakażoną, zostali skierowani do izolacji domowej. Mają zostać poddani badaniom w dniu wyznaczonym przez sanepid.
– Zarówno pokój, w którym przebywała osoba zakażona, jak i pomieszczenia przeznaczone do wspólnego użytku zostały dokładnie zdezynfekowane przez profesjonalną firmę – podkreśliła Żabierek.
Rzeczniczka magistratu wskazała również, że we wszystkich budynkach urzędu przez cały czas obowiązuje reżim sanitarny: pomiędzy poszczególnymi stanowiskami pracy zachowana jest wyznaczona odległość, a w sytuacjach, gdy jest to niemożliwe – np. w windach – obowiązuje nakaz zasłaniania ust i nosa.
– W budynkach urzędu znajdują się również liczne podajniki płynu do dezynfekcji rąk. Na drzwiach do sal reprezentacyjnych oraz konferencyjno-szkoleniowych wywieszono informację o maksymalnej ilości osób mogących korzystać jednocześnie lub w nich przebywać oraz o obowiązku zachowania odstępu 1,5m pomiędzy uczestnikami spotkania. Miejsca ustawienia krzeseł są oznakowane, tak aby zachować wymagane odległości – zaznaczyła.
Od początku pandemii w Wielkopolsce odnotowano 4495 przypadków zakażeń koronawirusem, z czego obecnie 1301 to tzw. przypadki aktywne. Do tej pory na terenie całego województwa 208 osób zmarło, a 2986 wyzdrowiało.
Czytaj też:
Kancelaria Senatu straciła swojego szefa. Grodzki: To nie jest dymisjaCzytaj też:
Białoruś: Prezenter państwowej TV odszedł z pracy. Dzień po propagandowym materiale