– Żegnajcie. Finiszując w biegu mego życia, nie wypatruję jednak napisu meta. Jako człowiek wierzący wiem, że dla mnie nie ma mety, bo przede mną jest horyzont, w którego stronę zmierzam – mówi artysta na łamach "Super Expressu".
Jak sam twierdzi, nie składa jeszcze całkiem broni, jednak wydaje się raczej pogodzony z myślą, że to może być koniec jego występów na scenie: – Będę walczył do ostatniego dźwięku, chyba że od publiczności usłyszę: "Panu już dziękujemy"! Albo Bóg mój zaprosi mnie do swego niebiańskiego chóru. Zapewne skieruje mnie do sekcji polskiej, a tam spotkam tak wielu moich przyjaciół.
Głos zabrała także żona Krzysztofa Krawczyka, Ewa. Wprost stwierdziła, że wokalista nie wróci już do koncertowania. – Krzysztof nie wróci na scenę. Nie będzie dawał koncertów. Za bardzo boimy się koronawirusa. Na szczęście żyliśmy skromnie i mamy oszczędności. Muzycy znaleźli inną pracę, chórek i kierowcy też – mówi Ewa Krawczyk w rozmowie z "SE".
Czytaj też:
"Chyba coś nie pykło...". Fala komentarzy po inauguracji ruchu TrzaskowskiegoCzytaj też:
Prof. Chazan o epidemii: Wyłącz telewizor, włącz myślenie