Napisać, że trzyma się kciuki za terminowe ukończenie budowy, za terminowe oddanie do użytku i za terminowe wpięcie do polskiego systemu gazowego owego – mającego biec z Danii do Polski – podmorskiego gazociągu Baltic Pipe, to nic nie napisać, bo przecież ta inwestycja ma bez mała egzystencjalne znaczenie dla wszystkich Polaków – dla każdego z nas, dla całej Polski.
Jeśli najpóźniej pod koniec 2022 r., czyli za niecałe dwa lata, to się nie stanie i gazociągiem Baltic Pipe nie będzie płynął do domów Polaków gaz, to zima z 2022 r. na 2023 może być dla nas szczególnie trudnym wyzwaniem. Jak bowiem wiadomo, niemal równo rok temu koncern Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) ogłosił – rozumiem, że nie tylko za wiedzą, lecz także za zgodą władz naszego państwa – uwolnienie się wreszcie przez Polskę, z dniem 1 stycznia 2023 r., od groźby gazowego szantażu ze strony Kremla.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.