Sousa ogłosił kadrę. Ekspert: Najbardziej dziwi mnie brak Szymańskiego

Sousa ogłosił kadrę. Ekspert: Najbardziej dziwi mnie brak Szymańskiego

Dodano: 
Dziennikarz sportowy Michał Pol
Dziennikarz sportowy Michał Pol Źródło: YouTube / Kanał Sportowy
– Myślę, że jakiego składu by nie ogłosił Paulo Sousa, dalej musimy wygrać ze Słowacją w meczu otwarcia i ta kadra z pewnością jest w stanie to zrobić. Moim zdaniem nawet z trzema punktami jesteśmy w stanie wyjść z grupy. To jest nasz podstawowy obowiązek – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl dziennikarz sportowy Michał Pol.

W ogłoszonym przez Paulo Sousę składzie reprezentacji na Mistrzostwa Europy nie brakuje niespodzianek. Z czego mogą wynikać takie decyzje?

Michał Pol: Pod względem sportowym najbardziej dziwi Sebastiana Szymańskiego. To jest zawodnik, który na co dzień gra i wniósł wiele do tej kadry, co było widać po jego bardzo udanym debiucie. Za czasów Jerzego Brzeczka były takie momenty, że nazywaliśmy go nawet największym odkryciem tego selekcjonera. Idealnie się wpasował w tę kadrę. W tym roku przeszedł do ligi rosyjskiej, gdzie strzelił gola i zaliczył sześć asyst. Gra bardzo dobrze jako ofensywny pomocnik. Paulo Sousa trochę zrobił mu krzywdę, wystawiając go na prawe skrzydło. On nigdy nie był skrzydłowym i na tej pozycji być może przegrywa rywalizację z innymi zawodnikami. Jak ofensywny pomocnik jest jednak kreatywnym zawodnikiem, dogrywającym piłki, grającym w Dynamie Moskwa na tzw. dziesiątce. Z drugiej stronie w składzie znalazł się Karol Linetty, który był świetnym piłkarzem w Sampdorii, ale niestety po przejściu do Torino ma nieudany sezon. Drużyna broni się przed spadkiem, a on sam gra rzadko i kiepsko. Do składu trafił również 17-letni Kacper Kozłowski z Pogoni Szczecin. Na tym tle brak Szymańskiego jest dziwną decyzją.

Część komentatorów najwięcej uwagi poświęca jednak nieobecności Kamila Grosickiego.

Akurat brakiem Grosickiego też jestem zdziwiony. Oczywiście, on na co dzień nie gra z własnego wyboru. Podjął decyzję, aby zostać w West Bromwich Albion, gdzie ma bardzo wysoką pensję, choć wiedział, że nie będzie grał. Mimo, że w tej kadrze są również zawodnicy, którzy na co dzień nie grają, jak np. Przemysław Płacheta, to jednak Grosicki jest kimś, kto mógłby wejść na ostatni kwadrans meczu, dodać impulsu i dograć Lewandowskiemu, z którym dobrze się rozumie. Nie widziałbym go w pierwszym składzie na 90 minut, ale jako jokera. Są też oczywiście argumenty, aby go nie powoływać. Zepsuł sobie grunt, wypadając z kadry meczowej w West Bromwich Albion.

Z powodu pandemii COVID-19 UEFA zdecydowała, że trenerzy mogą powołać 26 piłkarzy, czyli o trzech więcej, niż dotychczas. Jak zmienia to sytuację w reprezentacji?

Umówmy się, że pewnie i tak będzie grać 15-16 zawodników. Nie wiemy dokładnie, na ile meczów są oni potrzebni. Liczba zawodników jest szczególnie ważna w razie kontuzji czy urazu. Pamiętamy, jak ograniczone pole manewru miał Adam Nawałka podczas EURO 2016. W tym przypadku widzę 3-4 zawodników, którzy mogą wejść z ławki i odmienić losy meczu. Oczywiście, ta decyzja UEFA jest bardzo dobra. W okresie pandemii piłkarze są przeciążeni, ponieważ kalendarz rozgrywek się mocno sprasował. To dobrze, że nie będzie sytuacji, w której w 23-osobowej kadrze już na samym początku turnieju odpada 2-3 zawodników, a tak może być w wielu drużynach. Podsumowując, to bardzo rozsądna decyzja, ale nie wyobrażam sobie, żeby zawodnicy zajmujący w hierarchii miejsca 18-26 mogli wejść na boisko.

Jak w kontekście ogłoszonego składu widzi Pan szanse biało-czerwonych w meczach grupowych ze Słowacją, Hiszpanią i Szwecją?

Myślę, że jakiego składu by nie ogłosił Paulo Sousa, dalej musimy wygrać ze Słowacją w meczu otwarcia i ta kadra z pewnością jest w stanie to zrobić. Z Hiszpanią zawsze mielibyśmy problemy, nawet gdyby nie było kontuzji Piątka, Bielika, Góralskiego czy Recy. O wszystkim zadecyduje mecz ze Szwecją, choć moim zdaniem nawet z trzema punktami jesteśmy w stanie wyjść z grupy. To jest nasz podstawowy obowiązek, niezależnie od składu powołanej kadry.

Czytaj także