Donald Tusk nie zdecydował się startować w ostatnich wyborach prezydenckich, chociaż w tamtym czasie nieustannie powtarzano mesjańską narrację o jego powrocie „na białym koniu” z Brukseli. Teraz, kiedy wyniki sondaży jego macierzystej partii, czyli Platformy Obywatelskiej, oraz jej sojuszników są coraz gorsze i ugrupowanie to osunęło się na trzecie miejsce za Polskę 2050 Szymona Hołowni, Tusk znów dał o sobie znać. – Jestem gotów zrobić wszystko, by Platforma nie przeszła do historii – zadeklarował były premier 4 czerwca w wywiadzie dla TVN24.
– Najważniejsze jest odbudowanie synergii na opozycji. Żeby liderzy opozycji mieli więcej zrozumienia i czułości wobec siebie – dopowiadał niemal głosem papieża Franciszka, który także lubi się odwoływać do kategorii czułości. Jednocześnie na pojawiające się konkretne pomysły swojego ponownego wejścia do polskiej polityki (jak choćby możliwy start w wyborach do Senatu) były premier odpowiedział w zwykły dla siebie w ostatnich latach sposób: – Można takie ciekawe figury polityczne sobie wyobrażać, ale ja nie wiążę swoich planów, wizji, z tym, co zdarzy się w najbliższym czasie w Olsztynie, z Lidią Staroń i jej kandydowaniem na RPO. To nie są moje plany.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.