Mit powstania Nata Turnera. Jak niewolnicy zgotowali białym rzeź

Mit powstania Nata Turnera. Jak niewolnicy zgotowali białym rzeź

Dodano: 

Francis, Reece, Whitehead. Krwawe rzezie w kolejnych farmach rozgrywały się według podobnego scenariusza. Ofiary ginęły w swoich łóżkach lub oszołomione napaścią na progach ganków czy pośrodku pokoi. Przeważnie od jednego straszliwego ciosu. Z wyjątkiem Salathiela Francisa, który umierał długo cięty siekierami na kawałki. Przodował w tych mordach Will, ale wkrótce i inni mieli na koncie po kilku białych. Prorok za każdym razem jednak chybiał. Ciął swoją szablą po głowie swojej dawnej właścicielki – pani Turner, ale ciosy chybiały, raniąc tylko nieszczęsną kobietę. Ostatecznie zabił ją, a jakże, Will.

W końcu, na posiadłości Whiteheadów, przywódca buntu udowodnił, ile jest wart w oczach swoich ludzi. Młodziutka Margaret Whitehead uciekała przed nim w pole bawełny. Uderzył w nią szablą, ale dziewczyna wciąż jakimś cudem żyła. Wyrwał więc sztachetę i bił aż do skutku. Do najstraszniejszej zbrodni tej nocy doszło na posiadłości Wallerów. Zbuntowani niewolnicy zamordowali tam 10 dzieci i żonę właściciela. Sam Levi Waller, wbrew wizerunkowi walecznego południowca, ratował się ucieczką wraz z kilkoma innymi mężczyznami zamieszkałymi w okolicy. Widząc skutki napaści niewolników, postradał całkowicie zmysły.

Rysunek z 1831 roku pokazujący rzeź białych podczas powstania Nata Turnera.

Gościniec wiodący ku Jerusalem zabarwił się krwią 60 białych, ale szeregi powstańców nie rosły tak szybko, jak chciał tego czarny mesjasz – oddział liczył w tym momencie 40 ludzi. Oto u Whiteheadów buntownicy musieli odciągać siłą czarną Aggy, która broniła swojej młodej pani. Na tej samej plantacji z sześciu dorosłych czarnych mężczyzn aż czterech wykręciło się od udziału w powstaniu. Co więcej, wszczęli alarm w reszcie posiadłości, ostrzegając białych przed nadejściem Nata czy chroniąc u siebie jedną z kobiet. Podobnie zachowali się niewolnicy Francisów, ukrywając ciężarną żonę plantatora. W posiadłości Blunta niewolnicy uzbrojeni w narzędzia gospodarskie stanęli po stronie swojego pana, wznosząc okrzyki triumfu po tym, jak szturm rebeliantów został odparty. Część relacji mówi wręcz o walce po stronie białych.

Innych niewolników Turner musiał siłą wciągać do swojego oddziału i potem mieć na nich baczenie. Inni znowuż chętnie deklarowali swój udział w powstaniu, ale zdarzało się, że znikali nagle w piwnicach zdobytej farmy, skąd po jakimś czasie komendant musiał wyciągać ich kompletnie pijanych po tym, jak osuszyli zapas brandy.

Biali, którzy uciekli z rzezi natychmiast, wszczynali alarm w kolejnych farmach. W poniedziałek przed południem Jerusalem było już pod bronią, a milicje nadchodziły też z sąsiednich hrabstw i Karoliny Północnej. Koło południa doszło do pierwszej potyczki z milicją na farmie Parkera – zwyciężyli biali. We wtorek rano na skutek dezercji siły Nata stopniały o połowę. Nie żył jego straszliwy pomocnik Will, zabity w potyczce koło mostu prowadzącego do Jerusalem. Do końca tygodnia wszyscy jego ludzie zostali zastrzeleni lub aresztowani.

Zemsta białych była potworna i zrazu ślepa. Na gościńcach mordowano bogu ducha winnych niewolników, z których wielu ledwo zdawało sobie sprawę z istnienia rebelii. Ich głowy nadziewano potem na tyczki wzdłuż dróg „ku przestrodze”. Te bezsensowne rzezie oburzyły nawet samego dowódcę milicji w Southampton, który zapowiedział karanie swawolników na gardle.

Turner zaszył się w wykopanej w ziemi jamie koło miejsca, gdzie rozpoczął się bunt. Ukrywał się tam do 30 października, kiedy to został wykryty przez patrolującego teren farmera. 11 listopada powieszono go w Jerusalem. Ciało wypatroszono i poćwiartowano.

Pojmanie Nata Turnera, rysunek z 1831 roku.

Budowanie mitu

W 2016 r. nakręcono film, inspirowany życiem Turnera. Zatytułowano go przewrotnie: „Narodziny narodu”. Tak nazywa się przecież słynne dzieło Griffitha z 1915 r. W tamtym filmie czarni pokazani zostali z jak najgorszej strony, plantatorskie Południe zaś zostało wyidealizowane. Nate Parker, reżyser i odtwórca głównej roli, odwrócił ten obraz o 180 stopni. Białych występuje tu sporo, ale prawie wszyscy to gwałciciele, okrutnicy i łapówkarze mający u boku nie tyle damy, ile w zasadzie głupie kokoty. Tylko Elisabeth, matka właściciela Nata, jest postacią stosunkowo pozytywną. To ona wpada na pomysł nauczenia czytania i pisania przyszłego przywódcy powstania. Nawet Samuel Turner, zrazu ludzki pan, okazuje się wiecznie cuchnącym brandy nędznikiem, oddając jedną ze swoich niewolnic swojemu bogatszemu sąsiadowi na pohańbienie.

Historia niewolnictwa w USA pełna jest okrucieństwa, ale mało prawdopodobne, aby w jednym hrabstwie w przeciągu dość krótkiego czasu doszło do tak wielkiego nagromadzenia bestialstw. Nie ma w tym filmie Kwakrów – przeciwników niewolnictwa, stanowiących część elit hrabstwa, nie ma też wolnych czarnych, którzy niezbyt zważając na swój poprzedni los, żyli obok swoich dawnych właścicieli. Biali w filmie to co do jednego wielcy posiadacze osiadli w dworach z wielkimi gankami i klasycystycznymi portykami. Farmy, które atakował Nat, należały jednak do ciężko harujących ciułaczy. Były to skromne, nieduże, aczkolwiek solidne, maksymalnie dwupiętrowe domy z drewna. Samuel Turner w momencie wybuchu powstania nie żył zresztą już od kilku lat. Właścicielem Nata był wtedy Joseph Travis.

Parker, chcąc stworzyć mit szlachetnego wyzwoliciela, pominął całkowicie mordy dokonane na dzieciach. W ataku na jedno z domostw ginie co prawda małżonka plantatora, ale jest to ta sama kobieta, która uczestniczyła w ohydnym raucie u Samuela zakończonym pohańbieniem niewolnicy. Pod koniec filmu w czasie egzekucji Nata tłum złorzeczy skazańcowi. Wśród ciskających wyzwiska są młode, dobrze ubrane dziewczynki o łagodnych rysach twarzy. W filmie wyszły na żądne krwi smarkule, a w rzeczywistości miały bardzo dużo powodów, by nienawidzić Nata. Mogły skończyć przecież tak jak ich rówieśnicy z farm znajdujących się na szlaku powstania. W filmie nie uświadczymy niewolnic broniących do upadłego dzieci farmerów. Tylko jeden czarny chłopak przestraszony widokiem nadchodzących niewolników ostrzega swojego pana. W rzeczywistości grupa Murzynów niechętnie czy wręcz wrogo nastawionych do powstania była całkiem spora.

Parker heroizuje swojego bohatera od strony czysto bojowej. Filmowemu Natowi ręka nie drży ani razu, gdy zadaje ciosy siekierą, a przecież w większości przypadków mokrą robotę wykonywał Will. Filmowi powstańcy docierają do arsenału w Jerusalem i wygrywają tam krwawą potyczkę z białymi – choć ci uzbrojeni są w broń palną, a niewolnicy mają jedynie młoty, siekiery i widły. Oddział Turnera w rzeczywistości został dość łatwo powstrzymany na obu przeprawach przez rzekę Nottoway, które prowadziły do stolicy hrabstwa. W końcu filmowy Nat, niczym Aslan w „Opowieści z Narnii”, oddaje się swoim oprawcom, zamiast zostać wytropionym pośród lasów i moczarów.

Wiszącemu na szubienicy Natowi przygląda się chłopak, który wcześniej ostrzegł białych przed atakiem powstańców. Jego twarz wypełnia cały kadr i wnet widzimy ją starszą o 30 lat. Mężczyzna ma na sobie granatowy mundur wojsk Unii. W tle powiewa flaga USA – to nawiązanie do pułków złożonych z Murzynów walczących w czasie wojny secesyjnej. Nie wiadomo, czy któryś z czarnych chłopców z Southampton walczył potem po stronie Unii, wiadomo zaś, że podobną drogę odbył George Thomas.

Był to biały chłopak ocalały z masakry. W 1861 r., gdy wybuchła wojna secesyjna, był majorem US Army i zarazem posiadaczem niewolników. Miał więc wszelkie powody, aby walczyć po stronie Konfederacji. Wbrew wszystkiemu stanął jednak po stronie Unii, czyli siły, która gotowa była wspierać Murzynów przeciw ich posiadaczom. Jego siostry uznały to za zdradę i plucie na groby pomordowanych sąsiadów oraz krewnych. Odwróciły wszystkie jego portrety twarzą do ściany, spaliły jego listy i choć po wojnie żyły w biedzie, nie przyjęły zapomogi, którą wysłał im już wówczas generał US Army.

Artykuł został opublikowany w 8/2020 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.

Czytaj także