Ratownicy medyczni w całym kraju rzucają wypowiedzenia na stół. Mają dość niskich płac, wyrabiania setek godzin. Rząd negocjuje, a na szali jest życie – to zespół karetki w nagłych przypadkach pozwala je ocalić.
Ta fala niezadowolenia wzbierała długo. I wydawało się, że rozejdzie się jak kółka po wodzie. Zamiast tego jest jednak tsunami. Dziś już wiemy, że to strajk bez precedensu. Co chwilę przybywa informacji o załogach ratownictwa, które wypowiadają świadczenie pracy. I robią to wszyscy, solidarnie. Na mapie kraju z każdym dniem ubywa karetek pogotowia mogących nieść pomoc.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.