Do tragedii doszło ok. 10.20 na terenie "białego miasteczka" nieopodal Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w Alejach Ujazdowskich. Konferencję prasową protestujących medyków przerwał huk wystrzału. Policja poinformowała, że zmarły mężczyzna nie był związany z protestami. Mężczyzna zmarł po przewiezieniu do szpitala.
Portal tvp.info podaje, że wbrew pierwotnym doniesieniom medialnym, mężczyzna nie strzelił sobie w głowę. "Po przyjściu na protest odpalił petardę i włożył ją sobie do ust; ze względu na obrażenia nie było można go zaintubować" – donosi portal. Fakty w tej sprawie ustali śledztwo.
Samobójca zostawił list
Onet podaje, że zmarły to 94-letni mężczyzna. Nie jest jasne, co spowodowało odgłos wystrzału.
Tymczasem rozgłośnia RMF FM ustaliła nieoficjalnie, że 94-latek, który popełnił samobójstwo, to emerytowany wojskowy. Mężczyzna zostawił po sobie list pożegnalny, w którym wyjaśnił powody swojej decyzji – podaje radiostacja. Napisał w liście m.in., że jego działanie to protest przeciwko strajkowi medyków, który jego zdaniem jest polityczny. Stacja RFM FM podaje, że oprócz listu, przy mężczyźnie znaleziono broń.
Na miejscu pracują śledczy. Obecnie trwa ustalanie świadków i przebiegu zdarzenia. Sprowadzono między innymi przewodnika z psem, wyszkolonym do poszukiwania materiałów wybuchowych.
Ze względu na tragedię, protestujący pracownicy ochrony zdrowia zrezygnowali z zaplanowanych na sobotę w "białym miasteczku" wydarzeń i aktywności.
"Białe miasteczko" funkcjonuje przed KPRM od tygodnia.
Czytaj też:
75 zł za godzinę protestu w "białym miasteczku"? Zaskakujące efekty prowokacji dziennikarskiej