75 zł za godzinę protestu w "białym miasteczku"? Zaskakujące efekty prowokacji dziennikarskiej

75 zł za godzinę protestu w "białym miasteczku"? Zaskakujące efekty prowokacji dziennikarskiej

Dodano: 
Protest pracowników ochrony zdrowia w tzw. "białym miasteczku" przed siedzibą Kancelarii Prezesa Rady Ministrów
Protest pracowników ochrony zdrowia w tzw. "białym miasteczku" przed siedzibą Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Źródło:PAP / Radek Pietruszka
Od tygodnia nieopodal KPRM jest ustawione "białe miasteczko", w którym przebywają protestujący medycy. Czy wszyscy są tam za darmo?

Dziennikarz portalu wPolityce.pl wcielił się w zainteresowanego akcją pracownika ochrony zdrowia. Propozycja łatwego zarobku pojawiła się na wewnętrznym forum studentów fizjoterapii w Warszawie.

"Hejo, mam informację o możliwości dorobienia sobie w tygodniu. Jak wiecie obecnie służba zdrowia strajkuje i szef szuka osób, które mogłyby reprezentować fizjoterapeutów. Stawka 75 złotych za godzinę, strajkują od 8 do 20 ale można sobie wybrać na ile chce się pójść. Trzeba tylko stać, jeśli ktoś jest chętny zapraszam do kontaktu w wiadomości prywatnej" – taki wpis pojawił się na studenckim forum. Autorką wpisu opublikowanego na koncie „Fizjoterapeuci UMGR” jest Katarzyna.

"Ktoś ma być na miejscu"

„Szefem” ma być pan Roman. To jedna z osób, która koordynuje akcję z ramienia fizjoterapeutów w tzw. białym miasteczku. Dziennikarz wPolityce.pl wykonał do niego telefon. Wcielił się w medyka, który jest zainteresowany ofertą.

W rozmowie "pan Roman" potwierdził, że za udział w proteście można otrzymać 75 złotych brutto. Organizator protestu dopytywał, czy zainteresowany zgadza się z postulatami protestujących. Po uzyskaniu potwierdzenia powiedział: – Dobrze, to proszę mi przesłać w sms pana nazwisko i numer telefonu. Ja przekażę pana dane do osoby koordynującej to miasteczko i oni się będą z panem kontaktować

Co ma robić opłacany protestujący? – Czasami się zdarza, że gdyby jakiś pacjent się zdarzył, przyszedł, pogadać na różne tematy. Polega to na tym, by w tym namiocie naszym ciągle ktoś był – mówi "pan Roman".

Stanowisko Krajowej Izby Fizjoterapeutów

Serwis poprosił o komentarz Krajową Izbę Fizjoterapeutów. "Początkowo usłyszeliśmy, że pieniądze trafiają do fizjoterapeutów spoza Warszawy i jest to zwrot za koszta podróży. Potem, że może być to koszt „porad” i „dyżurów”, organizowanych przez fizjoterapeutów w tzw. białym miasteczku. To dziwne, w kontekście nasze prowokacji, w trakcie której przedstawiliśmy się jako „fizjoterapeuci z Warszawy”. Dziwi też kwestia rzekomych „dyżurów”. Przecież protest jest z zasady działaniem, za które nie domaga się zapłaty" – opisuje wPolityce.pl.

– Niektóre osoby wyszły do nas z takim zapytaniem. Wszyscy uczestnicy protestu to zawodowi fizjoterapeuci, którzy ponoszą koszta faktu, że nie przebywają w pracy. Mam informację, że 70 proc. naszych fizjoterapeutów rezygnuje z tego wynagrodzenia, a tylko niektórzy je pobierają – mówi Dominika Kowalczyk, Rzecznik prasowy Krajowej Izby Fizjoterapeutów.

Na pytanie, za co konkretnie przyznawane są te kwoty odpowiada: – Za konsultacje. Przychodzą do nas pacjenci, którzy rozmawiają, są edukowani. prowadzimy fizjoterapeutykę, pokazujemy czym się zajmuje fizjoterapeuta. W taki sposób działamy.

Czytaj też:
Rosja: Dobowy przyrost zakażeń COVID-19 znów przekroczył 20 tysięcy
Czytaj też:
Gliński: Dlaczego Tusk, patriota i katolik, tego nie zrobił?

Źródło: wPolityce.pl
Czytaj także