Św. January, biskup Benewentu, jest nie tylko wiernym wyznawcą Chrystusa, który wykazał się niezłomną postawą w czasach prześladowań za czasów Dioklecjana, ale także bohaterem współczesnego sporu o nadprzyrodzoność wydarzeń z udziałem jego relikwii spoczywających w neapolitańskiej katedrze.
Śmierć męczeńska za Dioklecjana
January zginął na fali trwających prawie dwadzieścia lat ostatnich prześladowań dokonywanych przez rzymskich cesarzy przed wprowadzeniem wolności wyznania przez Konstantyna. W tej „odsłonie” represji wobec chrześcijan poniósł on śmierć męczeńską wraz z innymi, których imiona odnotowały karty historii: Sozjusz, Festus, Dezyderiusz, Prokul, Eutyches i Akucjusz.
Biskup diecezji Benewentu naraził się władzom pogańskiego Rzymu tym, że wraz z diakonami Festusem i Dezyderiuszem odwiedził w więzieniu innego diakona skazanego za odmowę oddania czci rzymskim bóstwom, Sozjusza. Jako pasterz czuł się w obowiązku wesprzeć podległego mu duchownego, aby ten pozostał do końca wierny w ostatnich chwilach ziemskiej potyczki.
Wizyta zjednała mu oraz jego towarzyszom podejrzenia urzędników cesarskich, którzy oskarżyli go o wyznawanie wiary Nazarejczyka. Wszyscy trzej podczas przesłuchania odmówili zapalenia kadzidła fałszywym bogom, co ściągnęło na nich wyrok skazujący na okrutną karę pożarcia przez niedźwiedzie. Wskutek protestów wszczętych przez chrześcijańską ludność kara została jednak zamieniona na ścięcie mieczem. W trakcie procesu aresztowano trzech kolejnych mężczyzn, „zamieszanych” w działalność lokalnego Kościoła. Wszyscy zostali straceni na oczach ludu.
Cud krwi św. Januarego
Zgodnie z ówczesną tradycją pewna pobożna niewiasta zdobyła relikwie w postaci krwi św. Januarego, które spoczywają do dziś, w szklanym naczyniu, w katedrze pod wezwaniem Świętego w Neapolu. Co jakiś czas, głównie w okolicach święta, kiedy 19 września lud oddaje cześć patronowi miasta, dochodzi do niezwykłego zdarzenia. Skrzepnięta w ampułce krew staje się ciekła.
Ów cud krwi św. Januarego nie został ostatecznie potwierdzony, a naukowcy spierają się o jego autentyczność. „Krew św. Januarego to jest skrzep, który żyje i który oddycha: nie jest więc jakąś «alienującą» pobożnością, lecz znakiem życia wiecznego i zmartwychwstania” – pisał prof. Gastone Lambertini, badający relikwie. Z kolei niewierzący naukowcy podważają wyniki dwóch badań przy użyciu spektroskopii, zarzucając im wady metodologiczne i nieopublikowanie ich w czasopiśmie naukowym, lecz w biuletynie diecezjalnym.
Sceptycy twierdzą, że substancja, która faktycznie zmienia co jakiś czas stan skupienia jest płynem tiksotropowym, który mógł być utworzony w średniowieczu, a nawet w starożytności. Jak dotąd nie udało im się jednak udowodnić takiej hipotezy.
Czytaj też:
Wspomnienie św. Alberta Jerozolimskiego – założyciela karmelitówCzytaj też:
Wspomnienie św. Piusa X – pogromcy modernizmuCzytaj też:
Wspomnienie św. Bernarda z Clairvaux. Doktor Miodopłynny i pochodnia ortodoksji