Zdaniem byłego premiera Włodzimierza Cimoszewicza niedzielne manifestacje przeciwko wystąpieniu Polski z Unii Europejskiej nie są wydarzeniem jednorazowym. – Sprzeciw wobec tego, co się dzieje w Polsce, wobec łamania prawa i naruszania demokracji utrzymuje się i od czasu do czasu daje o sobie znać w postaci manifestacji – podkreślił polityk w programie "Express Biedrzyckiej". Jak tłumaczył, problem polega jednak na tym, że "ogromna część myślących w ten sposób ludzi to są inteligenci". – To nie są ludzie skłonni do ciągłych manifestacji czy radykalnych zachowań. Ale opór będzie. Zaniepokojenie rosnącym prawdopodobieństwem wyprowadzenia Polski z Unii będzie się rozszerzało i ten opór będzie narastał także w innych środowiskach – przewiduje.
"Warunek konieczny do pokonania PiS"
Gość Kamili Biedrzyckiej odniósł się również do faktu, że podczas niedzielnych wydarzeń opozycja znów nie wystąpiła jako jedność.
Cimoszewicz wyraził pogląd, że na wczorajszej nieobecności w Warszawie najwięcej stracili nieobecni. – Nie wiem co Tusk próbuje robić żeby się szerzej porozumieć, ale czasem mam wrażenie, że buduje konstrukcje, które nie są pełne. A zawsze największa odpowiedzialność spoczywa na najsilniejszym – za mądre inicjatywy i dobry sposób ich realizowania. I to adresuję do Tuska: powinien się bardziej starać, żeby uzyskać szerokie porozumienie. Uważam, że zjednoczenie opozycji jest warunkiem koniecznym do pokonania PiS – powiedział europoseł.
Protesty przeciwko orzeczeniu TK
W niedzielę w kilkunastu miastach w Polsce odbyły się manifestacje przeciwników rządu pod hasłem "ZostajeMY w UE". Główna pikieta zgromadziła na placu Zamkowym w Warszawie kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Protesty to znak sprzeciwu wobec czwartkowego wyroku Trybunału Konstytucyjnego. TK orzekł, że polska ustawa zasadnicza ma wyższość nad prawem unijnym. Zdaniem opozycji, to początek polexitu.
Czytaj też:
"Niemcy zrzucają swoje maski". Gmyz: Czegoś takiego dotąd nie widziałemCzytaj też:
"Powiesimy cię jak psa". Biedroń dostał maila z pogróżkami