Zarząd i Rada Programowa prestiżowego Zespołu Szkół „Bednarska” w Warszawie w najbliższych dniach zajmie się wypowiedzią Katarzyny Bratkowskiej, nauczycielki, która pochwala komunizm - dowiedział się tygodnik „Do Rzeczy”.
Jak wynika z ustaleń „Do Rzeczy” decyzje co do dalszych losów i zatrudnienia Katarzyny Brakowskiej w słynnym warszawskim Zespole Szkół Społecznych Ogólnoszktałcących „Bednarska” w Warszawie zapadną najdalej do końca stycznia.
- W tym tygodniu chcemy spotkać się z prezesem zarządu (Jerzym Modlingerem- red.) w związku z zaistniałą sytuacją, później zostanie zwołane posiedzenie Zarządu i Rady Programowej. Nie mogę obiecać, że Rada spotka się jeszcze w tym tygodniu, ale na pewno do końca stycznia to nastąpi - mówi tygodnikowi „Do Rzeczy” Maria Kotowska, dyrektor biura zarządu Towarzystwa Przyjaciół I Społecznego Liceum Ogólnokształcącego.
Zarządzający Zespołem Szkół „Bednarska” będą dyskutować o sytuacji i ewentualnym dalszej współpracy ze znaną feministką Katarzyną Bratkowską, nauczycielką języka polskiego i wychowawczynią w Wielokulturowym Liceum Humanistycznym im. Jacka Kuronia (wchodzi w skład Zespołu Szkół). Chodzi o głośną i skandaliczną wypowiedź Bratkowskiej, która niedawno w wywiadzie dla „Rz” powiedziała, iż jest komunistką. Nie dość na tym. Bratkowska tłumaczyła: „ Jestem komunistką, bo wierzę, że to najbardziej proludzki, humanitarny ustrój.” Mówiła też, że komunizm nie ma na swoim koncie żadnych ofiar, a bardziej zbrodniczym systemem według niej jest … kapitalizm. „To bardzo pozytywna ideologia. (...) Tylko najbardziej zagorzali antykomuniści wierzą w zbrodniczość komunizmu”- zachwalała Bratkowska.
Część pedagogów i osób związanych z Zespołem Szkół „Bednarska” jest zachowaniem i wypowiedzią feministki zbulwersowana.
- To niedopuszczalne. Ta placówka była zakładana jako pierwsza po obaleniu ustroju komunistycznego szkoła społeczna, w której bardzo silny akcent stawia się na prawa człowieka, demokrację. Osoba, która wychwala komunizm te zasady neguje - mówi nam osoba związana z placówką.
Wcześniej, tuż przed świętami Bożego Narodzenia o Katarzynie Bratkowskiej było głośno jeszcze z innego powodu. Zapowiedziała bowiem, że w Wigilię zabije swoje nienarodzone dziecko „żeby było weselej”. Tą sprawą, po zawiadomieniu jakie złożył związkowiec Mateusz Gruźla, zajmuje się prokuratura.
Wojciech Wybranowski