Zgodnie z treścią listu gończego wzywa się każdego, kto zna miejsce pobytu poszukiwanego do zawiadomienia o tym najbliższej jednostki Policji lub prokuratora. Ostrzega się, że za ukrywanie poszukiwanego lub dopomaganie jemu w ucieczce grozi kara pozbawienia wolności do lat 5. Udziela się także zapewnienia o utrzymaniu tajemnicy co do osoby informującej.
Policja przyszła po Hossa, ale nie zastała go w domu
Policja próbowała wczoraj zrealizować postanowienie sądu okręgowego w Warszawie, który uchylił wyrok sądu niższej instancji o odmowie zastosowania wobec "Hossa" środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania. W ocenie sądu, za zastosowaniem wobec Arkadiusza Łakatosza 3-miesięcznego aresztu przemawia prawdopodobieństwo matactwa, podejrzenie o przestępstwo zagrożone wysokim wyrokiem oraz brak stałego miejsca pobytu na terenie kraju.
Czytaj też:
Trzy miesiące aresztu dla "Hossa". Jest decyzja sądu
Okradanie "na wnuczka"
W związku z licznymi przestępstwami, do których dochodziło w Niemczech, Austrii i Szwajcarii w czerwcu 2015 roku został powołany międzynarodowy zespół śledczy składający się z policjantów CBŚP i polskich prokuratorów w Warszawie, a ze strony niemieckiej ich odpowiedników w Monachium.
W lutym w ręce policjantów wpadł pomysłodawca mechanizmu oszustwa "na wnuczka" – 49-letni Arkadiusz Łakatosz ps. Hoss. Mężczyzna pozostawał w zainteresowaniu policji kilku krajów. Policja austriacka wystawiła za nim europejski nakaz aresztowania, policja z Luksemburga – poszukiwania w celu ustalenia miejsca pobytu. W Polsce podejrzany był o co najmniej 4 wyłudzenia pieniędzy na kwotę 1,4 mln złotych od starszych osób.
Funkcjonariusze CBŚP namierzyli Hossa w jednym z mieszkań na warszawskiej Woli. W momencie kiedy mężczyzna wychodził z bloku został zatrzymany. Zostały mu przestawione zarzuty oszustw mienia znacznej wartości, za co grozi do 10 lat pozbawienia wolności.