Kilka dni temu Barbara Kurdej-Szatan zamieściła na Instagramie wulgarny wpis, w którym nazwała funkcjonariuszy Straży Granicznej "mordercami" i "maszynami bez mózgu". Wpis aktorki jest reakcją na film umieszczony na profilu facebookowym Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, na którym widać jak funkcjonariusze Straży Granicznej odmawiają nielegalnego wstępu do Polski kilku kobietom z dziećmi. Filmik został nagrany z terytorium Białorusi. Kurdej-Szatan odniosła się również do ostatniej tragicznej śmierci ciężarnej kobiety w szpitalu w Pszczynie.
Po tym jak na aktorkę wylała się fala krytyki za jej słowa dotyczące żołnierze i funkcjonariuszy Straży Granicznej, prezes TVP Jacek Kurski zdecydował, że Barbara-Kurdej-Szatan nie będzie już brała udział w premierowych produkcjach stacji. Ograniczenie współpracy zadeklarowała również telewizja Polsat.
Kolejny wpis
Aktorka milczała w temacie granicy przez kilka dni, jednak ponownie postanowiła zabrać głos w sprawie sytuacji migrantów.
W mediach społecznościowych zamieściła wpis w którym prosi o pomoc w przekazywaniu dalej informacji pochodzącej od organizacji ''Rodziny Bez Granic''.
„Przekazuję informację od Rodziny Bez Granic, przekażcie również dalej! Może macie gdzieś znajomych, którzy np. pracują z obcokrajowcami i mogą przesłać te informacje do osób ze swoich krajów. Na Facebooku Rodziny Bez Granic jest jeszcze więcej informacji” – napisała Kurdej-Szatan, następnie skopiowała informację pochodzącą od organizacji.
Play odcina się od słów aktorki
Barbara Kurdej-Szatan jest jedną z twarzy reklamowych sieci komórkowej Play. Operator opublikował oświadczenie, w którym odcina się od opinii celebrytki.
"Widzimy, jak duże poruszenie wywołały niektóre treści zamieszczane przez Panią Barbarę Kurdej-Szatan, która występuje w reklamach Play. Wiadomości publikowane na jej prywatnych profilach w mediach społecznościowych wyrażają jej opinię i nie są w żadnym wypadku stanowiskiem Play" – napisano na Twitterze.
Czytaj też:
Ostaszewska na granicy z Białorusią. ''Widziałam rzeczy rozrywające serce''Czytaj też:
Zwrot ws. transportu migrantów? Ważna decyzja Belavii