Co to kardamon, wiemy mniej więcej. O szafranie – tyle że żółty i drogi, kurkuma – zdrowa, tak samo imbir, który popijamy zimą na rozgrzewkę.
No i jeszcze pikantno-słodki cynamon, który przyjemnie smakuje w szarlotce. I na tym w zasadzie kończy się nasza wiedza o orientalnych przyprawach. Kuchnię orientalną oswoiliśmy i przyswoiliśmy w postaci kebabu oraz zupy tajskiej (zdaje się jedno i drugie z pierwowzorem nie ma wiele wspólnego). Ale co to mastyks, olibanum, róża damasceńska, pieprz melegueta, kto wie? Moja wiedza na ten temat też nie odbiegała od przeciętnej. Aż do momentu, kiedy wpadła mi w ręce ta pasjonująca książka „Kumin, kakao i karawana. Odyseja aromatyczna” autorstwa Gary’ego Paula Nabhana.
Źródło: DoRzeczy.pl