O nowym zjawisku na francuskiej scenie polityczno-medialnej mówił w Radio WNET zajmujący się tą tematyką publicysta Piotr Witt.
Witt: Media Bolloré
Jak wskazał, że nie mogą mu tego wybaczyć media głównego nurtu. Bolloré zgromadził najlepszych dziennikarzy odrzuconych przez media rządowe. Korespondent przekazał, że w przekazie głównego nurtu traktowany jest jak odstępca.
– W bajorze stojącej wody pojawił się szczupak. Po raz pierwszy od wielu lat można przeczytać w gazetach i słyszeć w radiu i telewizji opinie różniące się, i to mocno, od tych głoszonych przez media prorządowe – zdradził.
– Ta nowa sytuacja ośmieliła także komentatorów w mediach prorządowych. Wiedzą, że nawet wyrzuceni za niesubordynację będą mieli dokąd się udać. Lewica zamiast debat stosuje inwektywy. Jej repertuar od lat prawie się nie zmienia – kto starał się starał się odkryć nowe fakty, interpretacje historii był nazywany rewizjonistą. Kto badał kwestię żydowską zanim zostało to ustawowo zakazane, stawał się negacjonistą. Patrioci byli nacjonalistami albo faszystami. Nazwanie kogoś katolikiem dyskwalifikowało go w dyskusji – przypomniał publicysta.
Witt podał jako przykład, że nikt nie protestował, kiedy rządowa telewizja transmitowała cotygodniowo rozmowę rabinów, a gdy zaczęła emitować program katolicki, zaczęła się krytyka.
Publicysta tłumaczył, że póki co, mimo licznych ataków na Bolloré, to usuwanie z dyskursu publicznego poglądów nielewicowych jednak nie wystarczyło.
Czytaj też:
Wybory prezydenckie we Francji. Zemmour rośnie w siłęCzytaj też:
Sondaż prezydencki we Francji. Na prawicy wyrównany wyścig o drugą turę