Dorn: Opozycja musi wskazać kandydata na premiera

Dorn: Opozycja musi wskazać kandydata na premiera

Dodano: 
Ludwik Dorn
Ludwik Dorn Źródło: PAP / Arek Markowicz
"Opozycja musi pokazać wyborcom, że nie muszą się jej bać" – mówi Ludwik Dorn.

Zdaniem rozmówcy "Gazety Wyborczej", część wyborców niezdecydowanych mogłaby poprzeć opozycję, jeśli ta pokaże, że "rozsądne jest bać się jej mniej niż PiS."

Jak tłumaczy Dorn, Polacy obawiają się chaosu: "Chaosu po przegranej PiS. Bo odsuną PiS od władzy i co? I zaczną tworzyć rząd, powołają gabinet i czy taki rząd będzie mógł efektywnie rządzić, mając przeciwko sobie najsilniejszy klub w Sejmie? Bo PiS, moim zdaniem, pozostanie najsilniejszym klubem w Sejmie, tylko nie będzie miał większości, nawet z Konfederacją".

"Nie ma przesunięć z elektoratu PiS do elektoratu opozycji i dlatego PiS słabnie, opozycja nie rośnie. Dlaczego? Co sprawia, że głosujemy? Dwa czynniki emocjonalne – nadzieja i strach" – ocenia były parlamentarzysta.

Pomysły dla opozycji

"Dla mnie istotne jest jedno – pokazanie wyborcom, że nie musicie się opozycji bać, że z jej rządami nie wiąże się koniecznie bezradność, chaos czy, jakby powiedział Kaczyński, imposybilizm, że nie stworzymy rządu albo stworzymy jakiś rząd pokraczny, któremu nóżki i rączki będą się rozjeżdżały, bo będzie zajęty wewnętrznymi konfliktami i przetargami międzypartyjnymi. Bo to jest realny lęk. Co może być receptą na to? Pokazanie, że mamy kandydata na premiera" – mówi Ludwik Dorn.

Jego zdaniem opozycja musi też pokazać, że jest w stanie współpracować: "Taka współpraca, która wmontowuje w siebie konflikt, bo nikt nie uwierzy, że między Lewicą, Hołownią, PO i PSL konflikty się skończą i będzie , . Ale spory nie muszą być destrukcyjne. Dlaczego nie powstanie zbierająca się raz albo dwa razy w miesiącu konwencja opozycyjna? Zbiera się w sali kolumnowej, odbywa się dziesięciogodzinna debata, partie opozycyjne prezentują swoje stanowiska opinii publicznej i sobie, także spierając się ze sobą, pokazując, gdzie możliwe jest ustalenie wspólnej linii, a gdzie nie. To by dało wyborcom poczucie bezpieczeństwa, a jednocześnie nie zawieszało naturalnej rywalizacji politycznej, która musi mieć miejsce".

Źródło: Wyborcza.pl
Czytaj także