Nierówności płacowe, wspieranie pracujących matek, walka z seksualizowaniem kobiet w przestrzeni medialnej – mogłoby się wydawać, że choć żyjemy w trzeciej dekadzie XXI w., w kraju rozwiniętym, w którym panuje względny dobrobyt, wciąż jest wiele pól, na których feministki mają coś do zrobienia. To jednak zupełnie nie interesuje aktywistek skupionych wokół Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, najbardziej krzykliwej organizacji, roszczącej sobie prawo do reprezentowania „wszystkich kobiet”. Jedynymi sprawami, które je dziś zajmują, są aborcja i walka z rządem (to drugie jednak jest ściśle powiązane z pierwszym – walka z rządem jest konieczna, bo ten przecież „zakazuje aborcji”).
„Nigdy nie będziesz szła sama”, „Siostrzeństwo” – to hasła wypisane na sztandarach polskiego ruchu feministycznego, który przybrał skrajnie radykalne barwy. Tak naprawdę jednak Marta Lempart i jej towarzyszki ani nie reprezentują wszystkich kobiet
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.