Rutyna jest niebezpieczna” – w ten sposób rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska próbowała wytłumaczyć kontrowersyjną decyzję premiera w sprawie odwołania Małgorzaty Krasnodębskiej-Tomkiel z funkcji prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Zaskoczenie przy tej okazji było tym większe, że UOKiK pod jej kierownictwem był jednym z niewielu dobrze ocenianych przez opinię publiczną urzędów centralnych. Jeżeli już pojawiały się pod adresem tej instytucji słowa krytyki, to wychodziły one głównie od środowisk biznesowych. Szczególnie zaś tych, które znalazły się na celowniku rzędu z uwagi na psucie wolnego rynku lub gwałcenie praw konsumentów.
– Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel była prawdopodobnie najlepszym prezesem UOKiK w jego historii – mówi „Do Rzeczy” Tadeusz Aziewicz, poseł PO, który sam w latach 1998–2001 kierował tym urzędem. – Jej ogromna wiedza i wieloletnie praktyczne doświadczenie w stosowaniu prawa konkurencji, połączone z niezależnością, uczciwością i walecznym sercem stworzyły unikatową wartość dodaną, niezwykle cenną w kontekście misji tej instytucji – dodaje. (...)
– Argument o popadnięciu w rutynę jest zupełnie nietrafiony. W takim urzędzie nie da się popaść w rutynę. Zmienność rynków i wyzwań jest tak duża, że co chwila spotykają nas nowe sytuacje – mówi „Do Rzeczy” Anna Streżyńska, ceniona za skuteczność była prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, którą premier Donald Tusk odwołał ze stanowiska dwa lata temu, również w niejasnych okolicznościach. – Dla mnie ta sprawa jest prosta. Wygląda na to, że prezes Krasnodębska-Tomkiel narobiła sobie na szczytach władzy wrogów, gdy – wbrew presji - w kilku kluczowych sprawach postąpiła profesjonalnie i niezależnie. (...)