Rosjanie rozpalają kolejny konflikt. Wysyłają sygnał, że mogą z góry zakwestionować wyniki audytu, który ma ustalić, skąd się wzięły długi wobec Gazpromu. Zdaniem koncernu, Mołdawia jest mu winna ponad 700 mln dolarów.
– Przetarg na audytora został już ogłoszony, ale zwycięska firma prawdopodobnie nie zdąży go przeprowadzić w uzgodnionym terminie - do 1 maja. Zegar tyka – stwierdził mołdawski wicepremier Andrei Spinu na antenie telewizji TV-8.
Zapowiedział, że sprawa zostanie przedyskutowana podczas zaplanowanego na maj posiedzenia międzyrządowej mołdawsko-rosyjskiej komisji ds. współpracy handlowej i gospodarczej, a także w ramach rady nadzorczej Mołdovagazu z udziałem przedstawicieli Gazpromu. – Terminy kontroli mogą zostać przedłużone, jeśli będzie dobra wola – powiedział Spinu, cytowany przez agencję TASS.
Gazprom nie uzna wyników audytu?
Wcześniej Gazprom ogłosił, że jednostronne podejście Kiszyniowa do wyboru warunków przetargu na audyt "nie pozwala oczekiwać przejrzystości i uczciwości przy kontroli zadłużenia" Mołdovagazu. "Takie podejście jest sprzeczne z porozumieniami osiągniętymi w październiku ubiegłego roku i może prowadzić do tego, że wyniki audytu nie zostaną zatwierdzone przez radę nadzorczą Mołdovagazu" – oświadczył rosyjski koncern państwowy, który jest największym wydobywcą gazu ziemnego na świecie.
Mołdawsko-rosyjska spółka Mołdovagaz została założona w 1993 roku. Zajmuje się transportem i dostawą gazu na terenie Republiki Mołdawii. Gazprom posiada w niej 50 proc. udziałów, a mołdawski rząd – 35,3 proc.
Czytaj też:
Rosjanie chcą podwyższyć cenę gazu. PGNiG odpowiada GazpromowiCzytaj też:
Rosjanie grożą odcięciem dostaw ropy i gazu do Europy