Premier Mateusz Morawiecki i prezes PiS Jarosław Kaczyński wraz z premierem Czech Petrem Fialą oraz premierem Słowenii Janezem Janšą odbędą we wtorek wizytę w Kijowie. Liderzy trzech europejskich państw chcą okazać wsparcie walczącej z Rosją Ukrainie oraz będą reprezentowali Radę Europejską na spotkaniu z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Żelenskim i premierem Denysem Szmyhalem.
Wizyta w Kijowa była konsultowana i koordynowana z szefem RE Charlesem Michelem i przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen w ścisłej tajemnicy. Decyzja o wysłaniu delegacji do stolicy Ukrainy została podjęta na szczycie szefów państw i rządów UE we francuskim Wersalu w ubiegły piątek.
W komentarzach do wizyty polityków w ogarniętym wojną kraju szybko pojawiła się kwestia bezpieczeństwa. Jak jednak zapewnił rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, "mamy racjonalne państwo, które dobrze ocenia poziom ryzyka". – Jeżeli stosowne instytucje uznały, razem z partnerami, że można to dziś bezpiecznie przeprowadzić, to znaczy, że u podstaw tego pomysłu stały wiarygodnie informacje – dodał.
"Bild": Historyczna wizyta
Dziennikarze "Bilda" oceniają wizytę w Kijowie jako "historyczną misję". Podczas rozmów w stolicy Ukrainy, szefowie rządów Polski, Czech i Słowenii mają przedstawić szeroki pakiet wsparcia dla walczącego państwa i jego obywateli.
"To jest Europa w swoim najlepszym wydaniu. Znak siły i serca. Znak nadziei dla świata. To dobrze, że ci mężowie stanu z Europy Wschodniej przypominają nam, jak wielkie i nieprzewidywalne jest niebezpieczeństwo zagrażające kontynentowi od wschodniej strony. Państwa, które przez dziesięciolecia cierpiały z powodu represji ze strony imperium sowieckiego i jego komunistycznych państw satelickich, nie zapomniały, że tylko jedność, siła i odwaga mogą zapewnić pokój. Taką odwagę zademonstrował już PLK w 2008 r. w Gruzji" – czytamy w niemieckiej gazecie.
W kontekście wtorkowej wizyty w Kijowie niemieccy komentatorzy wspominają wydarzenia z Gruzji z 2008 roku, kiedy do stolicy tego państwa przybył ówczesny prezydent Polski Lech Kaczyński.
"Dla wicepremiera i lidera partii PiS Jarosława Kaczyńskiego ta podróż ma bardzo osobiste znaczenie historyczne: w 2008 roku jego brat Lech Kaczyński udał się do zaatakowanej wówczas przez Rosję Gruzji i wygłosił tam poruszające przemówienie na temat agresji władz rosyjskich" – napisano.
"Przed budynkiem gruzińskiego parlamentu, w obecności 150-tysięcznej manifestacji, Kaczyński ostrzegał: «Dzisiaj Gruzja, jutro Ukraina – potem kraje bałtyckie, a potem może kolej na mój kraj: na Polskę»" – zauważają dziennikarze "Bilda".
Czytaj też:
Rzecznik Kremla: Jesteśmy rozczarowani obojętnością Zachodu na śmierć cywilówCzytaj też:
Masowa wycinka i sprzedaż ukraińskich lasów. Szojgu pisze do PutinaCzytaj też:
Ocieplenie w czasie wojny