W niedzielę 3 kwietnia zakończyła się pielgrzymka papieska na Maltę, która upłynęła przede wszystkim pod znakiem dyskusji o wojnie na Ukrainie i kryzysu uchodźczego.
"Bez wątpienia wizyta była naznaczona wojną na Ukrainie i nieustannym napływem uchodźców uciekających z Afryki, krajów Bliskiego Wschodu i znajdujących pierwsze schronienie na Malcie. Franciszek apelował o pokój, nadzieję i solidarność, ale też wskazał na bolączki samej Malty, jak choćby potrzeba walki z korupcją" – relacjonował serwis KAI.
Ukraina celem kolejnej pielgrzymki?
Wracając do Rzymu, papież w rozmowie z mediami na pokładzie samolotu poinformował, że jest gotowy udać się teraz na Ukrainę. – Jestem gotów zrobić wszystko, co można – stwierdził Ojciec Święty.
– Wśród możliwości jest podróż, dwie możliwe podróże. O jedną prosił prezydent Polski, (prosił) by wysłać kardynała (Konrada) Krajewskiego, aby odwiedził Ukraińców przyjętych w Polsce – relacjonował papież. Pytany o możliwość udania się na Ukrainę, Franciszek stwierdził: "Gotowość zawsze jest. Nie ma odmowy. Jestem gotów".
– Wiemy, że decyzja o wizycie papieża jest na stole, papież oficjalnie to potwierdził. Padły bardzo ważne słowa, że jest on gotów przyjechać do nas kiedy trwa wojna – skomentował te informacje szef gabinetu prezydenta Ukrainy Andrij Jermak.
– To byłaby historyczna wizyta, to dla nas bardzo ważne – dodał polityk.
Putin zaatakował sąsiedni kraj
24 lutego prezydent Rosji Władimir Putin wysłał wojska na Ukrainę w odpowiedzi na prośbę przywódców samozwańczych republik Donieckiej i Ługańskiej, które wcześniej Moskwa uznała za niepodległe i podpisała z nimi umowy o współpracy i wzajemnej pomocy.
Atak na Ukrainę poprzedziło telewizyjne wystąpienie Putina, w którym poinformował, że podjął decyzję o przeprowadzeniu "specjalnej operacji wojskowej" w celu ochrony osób "cierpiących nadużycia i ludobójstwo przez reżim kijowski".
Moskwa domaga się od Kijowa m.in. uznania Krymu za rosyjski oraz "demilitaryzacji i denazyfikacji" Ukrainy.
Czytaj też:
Szokująca decyzja KE. Bruksela łagodzi sankcje dla RosjiCzytaj też:
"Odbudowa potrwa od 30 do 50 lat". Czernihów liczy straty