W sobotę ukraińskie dowództwo potwierdziło swoją wcześniejszą ocenę, że Rosjanie przygotowują się do wzmocnienia ofensywy w rejonie Donbasu i Charkowa kosztem frontu północnego. Podobną opinię wydał wcześniej Pentagon. Rosjanie wycofali swoje siły zarówno z okolic Kijowa, jak i Czernihowa – w którym od początku wojny ukraińska armia stawiała zacięty opór i ostatecznie zdołała je utrzymać.
Zniszczenia w Czernihowie
Mer Czernihowa Władysław Atroszenko przyznał w poniedziałek, że ostrzał miasta, który był niemal codziennością, ustał. Od kilku dni miasto nie jest atakowane. Atroszenko ocenił jednak, że odwrót Rosjan nie oznacza końca inwazji, ponieważ Rosja "koncentruje sprzęt wojskowy i uzbrojenie, w tym rakiety, na granicy Białorusi i Ukrainy, w Homlu".
Mer przekazał, że sytuacja miasto znalazło się w tragiczne sytuacji gospodarczej. W Czernihowie stanęły biznesy, a mieszkańcy nie płacą podatków, więc miasto nie ma dochodów.
"Wyjechało od nas dwie trzecie mieszkańców. Skala szkód w Czernihowie jest taka, że gdyby oceniać je siłami eksperckimi, potrwa 30-50 lat. Trzeba umówić się na szczeblu międzynarodowym ze środowiskiem eksperckim, żeby odbyło się to według uproszczonej procedury, byśmy mogli domagać się odszkodowania od Rosji, która jest międzynarodowym terrorystą" – napisał Atroszenko na Telegramie.
Czytaj też:
Ilu uchodźców z Ukrainy przybyło do Polski? Raport Straży GranicznejCzytaj też:
Ilu Ukraińców jest w bazie PESEL? Pełnomocnik rządu odpowiada