Warzecha odniósł się w audycji do apelu prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz skierowanego do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry o delegalizację Obozu Narodowo-Radykalnego. – Jeżeli Hanna Gronkiewicz-Waltz uważa, że są podstawy prawne, to niech sama napisze taki wniosek, bo przecież jest prawnikiem. Nie wiem, dlaczego zrzuca to na ministra sprawiedliwości. To mój apel do pani prezydent: proszę to zrobić, pani się nie boi – powiedział.
Zdaniem publicysty „Do Rzeczy” instrument delegalizacji „powinien być bardzo ostrożnie stosowany”.
Warzecha nawiązał również do wyborów prezydenckich we Francji. Według niego, „z naszego punktu widzenia wybór jest bardzo kiepski”. Jak przyznał, nie podchodzi entuzjastycznie do kandydatury Macrona, ponieważ ten uznał, że lekarstwem na problemy UE jest „więcej tego samego”. – Trzeba być naprawdę ślepym, żeby po tym wszystkim, co się wydarzyło stawiać na eurofederalizm. Dla nas może to oznaczać, że po zwycięstwie CDU, a co gorsza SPD, z podwójną mocą zacznie działać francusko-niemiecki silnik i dopiero wtedy zobaczymy, jaki będzie szantaż ws. przyjęcia uchodźców – argumentował.
Publicysta „Do Rzeczy” stwierdził także, że jeśli chodzi o Marine Le Pen, to „tutaj mamy bardzo niebezpieczny zamiar przeprowadzenia referendum”. – Skoro teraz jest zamiar ws. wystąpienia ze strefy euro, to nie oznacza, że nie ma mowy o wystąpieniu z UE. W tej sytuacji trzeba działać pragmatycznie, dlatego też cieszy mnie, że te wypowiedzi polityków rządzących po słowach Macrona były raczej umiarkowane – ocenił.