Rosyjski ambasador w USA Anatolij Antonow udzielił wywiadu amerykańskiemu "Newsweekowi". "Państwa zachodnie są bezpośrednio zaangażowane w obecne wydarzenia, ponieważ nadal pompują w Ukrainę broń i amunicję, podżegając w ten sposób do dalszego rozlewu krwi" – powiedział Antonow.
"Ostrzegamy, że takie działania są niebezpieczne i prowokacyjne, ponieważ są skierowane przeciwko naszemu państwu" – wskazał dyplomata dodając, że "mogą one doprowadzić USA i Federację Rosyjską na drogę bezpośredniej konfrontacji wojskowej".
"Wszelkie dostawy broni i sprzętu wojskowego z Zachodu, dokonywane przez konwoje transportowe przez terytorium Ukrainy, stanowią uzasadniony cel wojskowy dla naszych sił zbrojnych" – mówi ambasador Rosji "Newsweekowi". Jak przypomina serwis gazeta.pl, podobne groźby przekazywali już wcześniej inni przedstawiciele Moskwy. Jednak jak na razie, przynajmniej oficjalnie, nie wiadomo o żadnym przypadku zniszczenia przez Rosję konwoju z pomocą wojskową dla Ukrainy.
Krzysztof Szczerski: Dyplomacja nie przyniosła rezultatów
Ambasador RP przy ONZ Krzysztof Szczerski w wywiadzie udzielonym stacji Fox News powiedział, że w przypadku wojny na Ukrainie, dyplomacja zawiodła.
Odpowiadając na pytanie o nazwaniu prowokacją przez rosyjskie państwowe media wspólnych ćwiczeń wojskowych NATO Szczerski wyjaśnił, że agresora zachęca próżnia bezpieczeństwa. Jego zdaniem stało się to też w przypadku ataku Rosji na Ukrainę.
– Nie możemy tworzyć kolejnej próżni bezpieczeństwa na wschodniej flance NATO. Próbowaliśmy z Putinem stosować prewencyjną dyplomację, ale to nie działało. (...) Teraz musimy zadbać o obronę bezpieczeństwa na wschodniej flance, aby pokazać mu, że tak się nie postępuje – zaznaczył ambasador.
Czytaj też:
Wojna na Ukrainie. Niemiecka minister: Dostawy broni z magazynów Bundeswehry niemożliweCzytaj też:
Sytuacja w Kijowie. Kliczko: Wiemy, że Rosjanie wrócą