Reuters powołuje się na źródło w niemieckim rządzie.
Około 400 mln euro z tych środków ma być przeznaczone na Europejski Fundusz na rzecz Pokoju, który zakupuje broń dla Ukrainy. Do tego dojdą wydatki na Bundeswehrę oraz na dostawy na Ukrainę i do krajów trzecich. Znaczny wzrost środków na pomoc wojskową w budżecie został już uzgodniony w ramach rządu – podaje agencja.
Dodatkowe fundusze w wysokości 2 mld euro nie są częścią specjalnego funduszu Bundeswehry opiewającego na kwotę 100 mld euro w związku z wojną na Ukrainie, ale stanowią dodatkowe wydatki.
Koalicjanci naciskają na Scholza
Kwestia pomocy Ukrainie wywołuje spory w niemieckim rządzie koalicyjnym. Minister gospodarki Niemiec Robert Habeck (Zieloni) naciska na rozszerzenie dostaw broni do Ukrainy. – Musi przyjść więcej broni – powiedział polityk gazetom grupy medialnej Funke. Dodał: – Nie możemy pozostawić Ukrainy samej sobie w czasie wojny. Walczy również o nas. Ukraina nie może przegrać, Putin nie może wygrać.
Zapytany, czy Niemcy dostarczają również broń ciężką, wicekanclerz powiedział: – Ludzie na Ukrainie walczą z odwagą i poświęceniem. Mamy obowiązek wesprzeć ich bronią. Jednocześnie jesteśmy odpowiedzialni za to, by sami nie stać się celem. To są ramy, w których realizujemy wszystko, co jest możliwe. Ramy te nie obejmują na razie dużych czołgów ani samolotów bojowych.
Jak dotąd Niemcy wysyłały na Ukrainę głównie broń przeciwpancerną, karabiny maszynowe i pociski przeciwlotnicze, a także stalowe hełmy. Kanclerz Olaf Scholz do tej pory wymijająco reagował na kwestię broni ciężkiej, w tym czołgów – podaje "Deutsche Welle".