Pierwsza bramka na PGE Narodowym padła już w 6. minucie meczu, a piłkę do siatki skierował Vladislavs Gutkovskis. Drugiego gola dla Rakowa zdobył w 36. minucie Mateusz Wdowiak.
Druga połowa spotkania zaczęła się obiecująco dla Lecha – w 52. minucie bramkę strzelił Joao Amarala. Jednak to podopieczni Marka Popszuna byli górą i w 77. minucie wynik meczu ustalił na 3:1 Ivi Lopez.
Raków zdobył Puchar Polski po raz drugi z rzędu. Rok temu częstochowianie pokonali w Lublinie pierwszoligową Arkę Gdynia (2:1).
Z kolei zawodnicy Kolejorza kontynuują czarną serię, przegrywając piąty finał Pucharu Polski z rzędu.
Kompromitacja Trzaskowskiego
Już przed meczem kibiców rozwścieczyła wiadomość o tym, że zabronione jest wnoszenie na stadion klubowych flag większych niż 2m x 1,5m. Oznaczało to także zakaz prezentowania tzw. sektorówek.
Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski poinformował w mediach społecznościowych, że decyzję w tej sprawie podjęła Państwowa Straż Pożarna. "Takie samo zezwolenie wydane było w 2019 roku" – przekonywał, dodając, że trwają wyjaśnienia z udziałem PSP, MSWiA i PZPN.
Słowom Trzaskowskiego zaprzeczył rzecznik prasowy PSP Karol Kierzkowski, informując na Twitterze, że straż wydała pozytywną opinię dotyczącą bezpieczeństwa pożarowego meczu, w której "nie zaleca się wnoszenia flag i banerów większych niż 2x1,5m". Rzecznik podkreślił również, że decyzję o pozwoleniu na organizację imprezy masowej na PGE Narodowym wydaje prezydent Warszawy, a bezpieczeństwo uczestników zapewnia organizator.
Z kolei prezes PZPN Cezary Kulesza stwierdził, że "zakaz wnoszenia większych flag uderza w piękno sportu, jest niezrozumiałe i powoduje więcej szkód niż pożytku". Zapowiedział też, że jeżeli w przyszłości PSP nie zmieni swojego stanowiska, to finał Pucharu Polski nie będzie organizowany w Warszawie.
W trakcie meczu fani obu drużyn wznosili wulgarne okrzyki m.in. pod adresem Trzaskowskiego i PZPN.