W okresie pandemii o kłopotach byłego prezydenta Lecha Wałęsy rozpisywały się niemal wszystkie krajowe media. „Wielki dramat, prawdziwa rozpacz Wałęsy! Ujawnia szokującą prawdę o swoim majątku!” – tytułował doniesienia „Super Express”. Okazało się, że wraz epidemią koronawirusa i idącymi za nią lockdownami, odwołaniem imprez i zawieszeniem lotów Wałęsa nie mógł zarabiać na zagranicznych wykładach. Prezydencka emerytura w wysokości 6 tys. zł okazała się niewystarczająca, bo – jak zdradził Wałęsa – jego żona Danuta wydaje co miesiąc 7 tys. zł. – Nic nie kupię żonie pod choinkę, oddam siebie żonie i ja też chcę, żeby żona mi się oddała na święta, pod choinkę w prezencie – opowiadał w 2020 r. Chwalił się, że za wykłady dostaje od 10 tys. euro do 100 tys. – Zarabiam na zachodnich kapitalistach – tłumaczył „SE”. W Polsat News dodawał: – Za friko przecież nie będę robił, ja już za friko robiłem przed 1989 r.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.