Nie wiem dlaczego Platforma Mediowa Point Group za pomocą zależnej od siebie spółki postanowiła wziąć udział w rywalizacji akurat o stację religijną. Nie wiem, jaki ma na to pomysł – dotąd nie była znana akurat z takich zainteresowań. Los „TV Religia”, który przestał się kalkulować nawet dość zamożnemu koncernowi ITI, pokazuje, jak trudno osiągnąć na tym polu sukces. Owszem, każdy ma prawo do składania dowolnych projektów. Ale trudno mi wyobrazić sobie, by stając do takiej rywalizacji Point Group była w stanie uniknąć wrażenia, że startuje na złość toruńskiej stacji, którą już raz wykluczono z podziału miejsc na multipleksie.
Wiem także, że duży tytuł na portalu wyborcza.pl głoszący, że „Wydawca 'Wprost' i 'Do Rzeczy' walczy z telewizją o. Rydzyka o miejsce na multipleksie” to ciąg dalszy naszczuwania blogerów z prawicy na nasz tygodnik na zasadzie rządź (emocjami) i dziel (prawicową opinię publiczną).
Wiem jednak przede wszystkim, że trwający już od ponad roku spektakl wokół rozdziału miejsc na multipleksie to oburzający przykład arogancji, jaki funduje nam Jan Dworak i jego nie udająca nawet bezstronności Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Wyraźna zła wola wykazana przy utrącaniu Telewizji Trwam dobrze pokazuje jak KRRiT stała się instytucją realizującą medialno-polityczne interesy Platformy i traktująca tych, których nie lubi Donald Tusk, w sposób dyskryminacyjny. Telewizja Trwam to największy i najliczniej oglądany kanał religijny w Polsce. Teatralne rozważanie przez członków rady, czy toruńska stacja jest zdolna do finansowego utrzymania się i czy jest najbardziej predystynowana do miejsca na multipleksie – wygląda nawet na odległość jak szykana z przyczyn politycznych.
Dwa miesiące temu minęła dwudziesta rocznica przyjęcia przez sejm 29 grudnia 1992 roku ustawy o radiu i telewizji, na mocy której powołano Krajową Radę. Dziś jest już jasne, że to gremium, które od samego początku zbierało zarzuty, że jest elementem gier politycznych – stało się ciałem zagrażającym wolności mediów i dającym się używać do podejrzanych gierek, a nie obrońcą równych szans wszystkich podmiotów medialnych. A gra, którą Jan Dworak i jego partyjni aparatczycy udający niezależnych urzędników prowadzą w sprawie miejsca na multipleksie dla TV Trwam to najlepszy dowód, że trzeba zacząć myśleć o innym kształcie gremium, które służyć ma mediom. Bo KRRiT pod wodzą Jana Dworaka to dziś narzędzie do uprzywilejowania jednych i dyskryminowania drugich.