We Francji jest bowiem naprawdę źle – młodej kobiety nie stać na tatuaże. Gorzej mają tylko uchodźcy. Gehennę oglądamy oczami Marianne, która przez 23 lata była gospodynią domową, lecz porzucona przez męża próbuje zacząć wszystko od nowa w Caen, gdzie nikt jej nie zna. Przekona się na własnej skórze, że praca z miesięczną wypłatą, ubezpieczeniem i płatnym urlopem jest pieśnią przeszłości, a minimalna stawka wynosi 8 euro za godzinę. Ponoć żadna praca nie hańbi, nawet pucowanie sedesów i urynałów w toaletach publicznych, ale tylko sprzątaczka (w urzędniczym żargonie nazywana „opiekunką obiektu”) zatrudniona na promach wie, czym jest przedsionek piekła. Sześćdziesiąt łóżek trzeba pościelić w półtorej godziny. O chamstwie i bezduszności pracodawców szkoda nawet wspominać.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.