Spółka, w ramach programu "Płacimy za oszczędzanie", zapłaci za ograniczenia zużycia prądu i gazu począwszy od sierpnia do końca najbliższej zimy. EWE dostarcza gaz własnymi sieciami oraz realizuje do nich przyłączenia dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw o łącznej długości 1830 km.
Jakie realne pieniądze może otrzymać firma?
Klienci EWE mają dwie opcje planu oszczędzania do wyboru – bez i z deklaracją ograniczenia zużycia paliwa gazowego lub energii elektrycznej. W pierwszym wariancie klient nie musi szacować ograniczenia swojego zużycia, po prostu stara się zaoszczędzić jak najwięcej. W drugim przedstawiciel EWE, wraz z klientem, określają poziom planowanych oszczędności, które zamierzają osiągnąć.
Wariant z deklaracją jest bardziej wymagający, ale i premia dla klienta z tytułu oszczędności, może być nawet dwukrotnie wyższa. Na tym etapie programem została objęta większość klientów biznesowych, nie mających możliwości korzystania z obecnie istniejących systemów wsparcia, np. zamrożenie cen.
Do programu przystąpić mogą zarówno duże firmy przemysłowe jak i mali przedsiębiorcy. Dla przykładu średniej wielkości firma usługowo-handlowa, której przeciętny, miesięczny rachunek za gaz lub energię wynosi 11 tys. zł, zadeklaruje obniżenie swojego zapotrzebowania o 10 proc., może liczyć na premię w wysokości blisko 12 tys. zł. W przypadku energii elektrycznej będzie to już ok. 16 tys. zł. Natomiast jeśli wspomniane oszczędności zostaną wygenerowane w wariancie "bez deklaracji" premia wyniesie ponad 8 tys. zł.
Prezes EWE: Na pierwszy rzut oka trudno to zrozumieć
– Od 27 lipca Rosja po raz kolejny obniżyła dostawy gazu do Europy. Minister Anna Moskwa wskazała, że obecnie w Polsce nie ma konieczności ograniczania dostaw gazu. Dodatkowo Ministerstwo Klimatu i Środowiska planuje kampanię społeczną zachęcającą do oszczędności energii. EWE nie czeka i wystartowała już z innowacyjnym programem "Płacimy za oszczędzanie" – powiedział Daniel Waschow, prezes zarządu EWE.
– Projektem tym wywołamy zapewne zdumienie. Na pierwszy rzut oka trudno zrozumieć, dlaczego chcemy płacić za to, aby klienci kupowali od nas mniej gazu i energii. Ale niezwykłe czasy wymagają niezwykłych rozwiązań – stwierdził.
Czytaj też:
USA zaniepokojone sytuacją w UE. Człowiek Bidena leci do Brukseli