W poniedziałek rzecznik Departamentu Stanu USA potwierdził, że w ubiegły czwartek ambasador Rosji w Stanach Zjednoczonych Anatolij Antonow stawił się w resorcie.
Rzecznik nie ujawnił kto rozmawiał z rosyjskim dyplomatą, ale z relacji medialnych wynika, że tematem spotkania była możliwa eskalacja konfliktu na wschodzie.
Z oświadczenia Departamentu Stanu przesłanego m.in. do agencji Reutera oraz CNN wynika, że Waszyngton miał wezwać Moskwę do zaprzestania działań wojennych w okolicach Zaporoskiej Elektrowni Atomowej oraz zaapelować o oddanie placówki pod kontrolę ukraińskim służbom.
Międzynarodowa kontrola w zaporoskiej elektrowni
Kwestię zagrożenia spowodowanego ostrzałem elektrowni, którą od marca kontrolują Rosjanie, omówiono podczas piątkowego spotkania prezydentów Ukrainy i Turcji oraz sekretarza generalnego Organizacji Narodów Zjednoczonych we Lwowie. Zapadła decyzja, że ma dojść do inspekcji Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.
Tego samego dnia, podczas swojego wieczornego wystąpienia prezydent Wołodymyr Zełenski wyraził nadzieję, że misja oddali ryzyko katastrofy w elektrowni i zapewni bezpieczeństwo Enerhodarowi i całej Europie.
– Jeśli rosyjski szantaż atomowy będzie nadal trwał, to lato może zapisać się w historii wielu państw europejskich jako jedno z najtragiczniejszych – powiedział Zełenski. Ukraiński przywódca dodał, że regulaminy w żadnej elektrowni atomowej na świecie nie przewidują procedur na wypadek obrania jej na cel przez państwo terrorystyczne.
Przypomnijmy, że wojska rosyjskie zajęły teren elektrowni na początku marca, czyli tuż po rozpoczęciu inwazji militarnej na Ukrainę.
Czytaj też:
"Najgorszy scenariusz". Waszczykowski: Niczego dobrego nie spodziewam się po RosjanachCzytaj też:
Rosja oskarża Ukrainę o "chemiczny terroryzm"