Państwa członkowskie podjęły w piątek decyzję o zamrożeniu na stałe rosyjskich aktywów zdeponowanych na terenie Unii Europejskiej. Przeciwko rozporządzeniu były dwa kraje – Węgry i Słowacja.
"Omijając Węgry i gwałcąc europejskie prawo w biały dzień, Brukselczycy podejmują kroki mające na celu przejęcie zamrożonych rosyjskich aktywów – wypowiedzenie wojny. Jednocześnie żądają od państw członkowskich dodatkowych 135 miliardów euro na podsycanie konfliktu. Węgry nie będą uczestniczyć w tym pokrętnym brukselskim spisku" – napisał premier Orban na portalu X. Dodał: "Potrzebujemy POKOJU, a nie eskalacji!".
Z kolei podczas "antywojennego" wiecu w Mohaczu, czyli spotkania z wyborcami w ramach prekampanijnej trasy, premier powiedział: – Przejmowanie setek miliardów innego państwa nigdy w historii nie przeszło bez odpowiedzi. To deklaracja wojny.
Viktor Orban ocenił również, że pominięcie Budapesztu w podjęciu decyzji w sprawie rosyjskich aktywów pokazało, że "złudzenie, że w Brukseli panuje praworządność, prysło". Ostrzegł też swoich zwolenników, że muszą przygotować się na "trzecią próbę Brukseli, by wygrać wybory w ich kraju".
Orban grzmi: To ewidentnie niezgodne z prawem
Bardzo mocny wpis opublikował w piątek rano premier Węgier. Podkreślił, że jego kraj jest przeciwny odchodzeniu od zasady jednomyślności i oskarżył unijnych decydentów o łamanie prawa. "Dziś Brukselczycy przekraczają Rubikon. W południe odbędzie się głosowanie, które wyrządzi Unii nieodwracalne szkody" – ocenia Viktor Orban.
"Przedmiotem głosowania są zamrożone rosyjskie aktywa, w sprawie których państwa członkowskie UE głosowały dotychczas co 6 miesięcy i podejmowały jednomyślną decyzję. Dzisiejszą procedurą Brukselczycy jednym pociągnięciem pióra znoszą wymóg jednomyślności, co jest ewidentnie niezgodne z prawem" – wskazał.
"Dzisiejsza decyzja oznacza koniec praworządności w Unii Europejskiej, a europejscy przywódcy stawiają się ponad regułami. Zamiast dbać o przestrzeganie traktatów UE, Komisja Europejska systematycznie gwałci prawo europejskie. Robi to, aby kontynuować wojnę na Ukrainie, wojnę, której ewidentnie nie da się wygrać. Wszystko to dzieje się w biały dzień, niecały tydzień przed posiedzeniem Rady Europejskiej, najważniejszego organu decyzyjnego Unii, skupiającego szefów państw i rządów. W ten sposób rządy prawa w Unii Europejskiej ustępują miejsca rządom biurokratów. Innymi słowy, nastała brukselska dyktatura" – oburzał się premier Orban. Na koniec zapewnił: "Węgry protestują przeciwko tej decyzji i zrobią wszystko, co w ich mocy, aby przywrócić porządek prawny".
Czytaj też:
Węgrzy obawiają się obcej ingerencji w wybory. Wskazali cztery podmioty
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
