Kontrolowana przez Kremla rosyjska spółka Gazprom poinformowała w poniedziałek francuską spółkę energetyczna Engie o ograniczeniach w dostawach gazu.
Nowe restrykcje mają wejść w życiu już dzisiaj, z powodu – jak tłumaczy Gazprom – braku porozumienia w sprawie realizacji kontraktów.
Jak relacjonują media, od początku konfliktu na Ukrainie spółka Engie zmniejszyła swoją zależność od rosyjskich surowców i wdraża środki, które mają zmniejszyć skutki działać Gazpromu.
Z ograniczeniem dostaw zmaga się również Berlin. Pod koniec lipca dostawy gazu do Niemiec przez Nord Stream 1 spadły do 20 proc. przepustowości gazociągu.
Komu jeszcze Putin zakręci kurek?
Od kilku miesięcy Europa stoi w obliczu braku gazu z powodu wywołanej przez Rosję wojny na Ukrainie. Wywołany przez Moskwę konflikt trwa od 24 lutego i przekształciła się w największy konflikt zbrojny w Europie od momentu zakończenia II wojny światowej.
Pod koniec kwietnia Gazprom wstrzymał dostawy gazu do Polski i Bułgarii tłumacząc to tym, że odbiorcy w obu krajach odmówili zapłaty za gaz w rosyjskiej walucie. W ramach kontraktu jamalskiego do Polski dostarczanych było ok. 9 mld m3 gazu rocznie. Średnie roczne zużycie gazu w Polsce kształtuje się na poziomie 20 mld m3. Pod koniec lipca Gazprom wstrzymał również dostawy gazu na Łotwę.
Zgodnie z dekretem prezydenta Władimira Putina, od 1 kwietnia kraje "nieprzyjazne" Rosji (na liście jest m.in. Polska) muszą płacić za gaz w rublach. To odwet za zachodnie sankcje nałożone na Moskwę z powodu inwazji na Ukrainę, którą Kreml określa jako "specjalną operację wojskową".
Czytaj też:
Szefowa MSZ Niemiec przyznaje się do błędu. "Nie słuchaliśmy"Czytaj też:
Magazynowanie gazu. Niemcom idzie lepiej niż planowali