Rząd przekazał, że maksymalna cena prądu dla odbiorców wrażliwych oraz mikro, małych i średnich firm ma wynieść 785 zł za MWh. Szczegóły premier Mateusz Morawiecki zaprezentował podczas konferencji prasowej po posiedzeniu rządu. Wskazał, jakie są jego zdaniem dziś przyczyny rekordowo wysokich cen energii.
KPRM przygotowało specjalną grafikę, z której wynika, że za przyczynami wzrostu cen energii stoją następujące cztery czynniki: agresja Rosji na Ukrainę, putinflacja, spekulacje na rynku unijnych uprawnień do emisji CO2, konieczność zaprzestania importu węgla, ropy i produktów ropopochodnych z Rosji.
Konfederacja: Poprawiona wersja
Na przekaz obozu rządzącego zareagowali politycy Konfederacji, którzy oceniają, że przyczyny wzrostu cen leżą w dużej mierze gdzie indziej. W związku z tym przedstawiciele partii wchodzących w skład Konfederacji publikują w sieci zmodyfikowaną wersję grafiki rządowej.
"Na grafikę Kancelarii Premiera Morawieckiego wdarły się pewne błędy. Uczciwość nakazała nam je poprawić i puścić w świat prawidłową wersję" – skomentował przewodniczący koła parlamentarnego Konfederacji, Jakub Kulesza.
Winnicki: Jeźdźcy inflacyjnej apokalipsy: Rząd, Unia i "pandemia"
W ocenie Konfederacji za obecny stan rzeczy odpowiedzialna jest przede wszystkim polityka gospodarcza rządu Prawa i Sprawiedliwości. W jednej z wypowiedzi prezes Ruchu Narodowego, Robert Winnicki wskazał na trzy podstawowe czynniki.
– Pierwszym podstawowym winnym jest rząd i jego polityka przez ostatnie dwa lata. Rządzący postawili na lockdowny i drukowanie pieniędzy. Żeby lockdowny nie doprowadziły do całkowitej zapaści gospodarczej, musieli dodrukować pieniądze, a to doprowadziło do inflacji. To dominujący powód – powiedział Winnicki na antenie "Poranka" Siódma 9.
Jako drugim element wskazał konsekwencje epidemii w skali ogólnoświatowej. Chodzi o przerwanie łańcuchów dostaw przez restrykcje, które wywołały ogromne turbulencje gospodarcze, niewidziane od dekad.
– Trzecim winowajcą jest polityka klimatyczna Unii Europejskiej, i rosnące ceny zwłaszcza energii elektrycznej, jako efekt tej polityki. To jest trzech jeźdźców apokalipsy inflacyjnej – rząd, Unia i pandemia – ocenił parlamentarzysta.
Winnicki tłumaczył też, że także wojna na Ukrainie ma wpływ na inflację, jednak jest dopiero czwartym czynnikiem. Dopytywany, czy nie jest w takim razie tak, jak mówi premier Morawiecki, poseł przypomniał, że przecież inflacja nie galopuje od 24 lutego, tylko od połowy 2020 roku – komentował polityk.
Czytaj też:
Spór o węgiel. Bosak: Zaczęło się. Tak to będzie rozgrywaneCzytaj też:
Konfederacja składa projekt ustawy "Tani węgiel". "Religia dekarbonizacji to dla Polski samobójstwo"