Takie posunięcie w pierwszych miesiącach odciąży budżety polskich rodzin. Jednak co będzie za rok i i jak to wpłynie na konkurencyjność rynku? Do sprawy odniósł się dr Marian Szołucha, ekonomista i publicysta znany z „Naszego Dziennika” oraz Telewizji Trwam.
W ubiegłym tygodniu rząd Prawa i Sprawiedliwości przedstawił ustawę, która ma wprowadzić limity cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych (693 zł/MWh) oraz małych i średnich firm, odbiorców wrażliwych i samorządów (785 zł/MWh). Teraz projektem zajmie się Sejm. Według szacunków koszt przedsięwzięcia wyniesie 19 mld zł, a tego obciążenia mogą nie wytrzymać polscy dostawcy energii, którzy nie będą w stanie płacić za towar więcej niż kwota, za jaką są w stanie go sprzedać. Jak zauważył dr Marian Szołucha, chociaż rząd obrał słuszny kierunek, to pozornie drobny błąd może nas wszystkich w dłuższej perspektywie bardzo drogo kosztować.
Chodzi o małych i średnich niezależnych dostawców energii, którzy akurat nie są beneficjentami obecnego kryzysu i nie odnotowali nadmiarowych zysków w przeciwieństwie do wielkich spółek energetycznych. Dostawcy kupują energię po wysokich cenach, więc działają na zupełnie innych zasadach niż wytwórcy. Zdaniem eksperta nie powinni być ujęci w ustawie ze wzgląd na ochronę konkurencyjności rynku. Zbyt wielkie obciążenia dla najmniejszych podmiotów mogą bowiem okazać się nie do przeskoczenia. Co więcej, wiele firm zakontraktowało już wcześniej zakupy prądu na kolejny rok. W tym miejscu pojawia się kwestia rekompensat, którą zauważyło Ministerstwa Aktywów Państwowych (MAP).
We wtorkowym komunikacie resort kierowany przez wicepremiera Jacka Sasina odnotował, że "szacowany poziom strat dla spółek obrotu wynikający z różnicy ceny pomiędzy kosztami wynikającymi z zawartych kontraktów a ceną maksymalną może wynieść nawet kilkanaście miliardów złotych, z czego największą część będą stanowić straty spowodowane na sprzedaży energii dla gospodarstw domowych". Innymi słowy, znaczne straty mogą doprowadzić niektóre z przedsiębiorstw energetycznych do upadłości. Mówimy przede wszystkim o małych polskich podmiotach. Aby temu zapobiec, rząd musiałby wyrównać straty z tytułu już zawartych umów na zakup prądu. Chodzi o co najmniej kilkadziesiąt miliardów złotych.
W kontekście samego kryzysu energetycznego, z którym zmaga się obecnie Europa, warto powołać się na opinię europosła prof. Zdzisława Krasnodębskiego. Otóż polityk Prawa i Sprawiedliwości na wtorkowej debacie w Parlamencie Europejskim stwierdził wprost, że konieczna jest zmiana całej dotychczasowej polityki energetycznej i klimatycznej Unii Europejskiej. Jego zdaniem potrzeba odważnych i szybkich interwencji rynkowych, aby ochronić konsumentów przed negatywnymi skutkami wysokich cen energii. Do niezbędnych działań zaliczył m.in. ograniczenie cen hurtowych gazu, zamrożenie cen uprawnień do emisji w ramach EU-ETS oraz wprowadzenie mechanizmów trwale ograniczających ich wzrost.
O szkodliwości unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla pisałem już szerzej w artykule "Europejski szantaż energetyczny", do którego odsyłam wszystkich zainteresowanych. Mówimy tu o spekulacyjnym parapodatku, który w dużej mierze odpowiada za szaleńcze koszty energii. Jeszcze w sierpniu cena uprawnień wynosiła nawet ok. 90 euro za tonę. Przypomnijmy, że mechanizm EU-ETS działa w celu realizacji ideologicznego programu „Fit for 55”, który ma doprowadzić do ograniczenia emisji CO2 na obszarze Unii Europejskiej o co najmniej 55 proc.. Komisja Europejska zamierza dopiąć swego do 2030 roku, nie zważając na to, że taka polityka zniszczy potencjał energetyczny krajów Wspólnoty.
W mojej ocenie Polska powinna postawić na rozwój elektrowni atomowych, technologii wodorowej oraz energetyki geotermalnej która jest w pełni źródłem energii niezależnym od kaprysów słońca czy wiatru, a także modernizację źródeł wydobycia węgla. Przedsięwzięcie, które wpisuje się w tę wizję, udało się niedawno zrealizować w Toruniu. 12 października została otwarta ciepłownia geotermalna Geotermia Toruń dającej ciepło miastu Toruń, którą zbudowano na terenie związanym z dziełami Radia Maryja. To jest właśnie przykład prawdziwie ekologicznej inwestycji. Przy okazji tego wydarzenia odbyła się również konferencja naukowa poświęcona bezpieczeństwu energetycznemu kraju na której podkreślony jak wielki potencjał drzemie w źródłach geotermalnych którymi Polska jest pokryta w olbrzymiej ilości, w konferencji wzięli udział m.in. minister klimatu i środowiska Anna Moskwa oraz szef resortu aktywów państwowych Jacek Sasin.
Autor jest dziennikarzem Telewizji Trwam.