Europejski szantaż energetyczny

Europejski szantaż energetyczny

Dodano: 
Kopalnia i elektrownia Turów, zdjęcie ilustracyjne
Kopalnia i elektrownia Turów, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Maciej Kulczyński
Robert Zawadzki | Obecnie obserwujemy wyraźny wzrost cen energii, którego jeszcze nigdy nie odnotowano. Jest on spowodowany szaleńczą polityką handlu emisjami EU ETS.

Przez tę skandaliczną regulację ceny polskiej energii, która jest najtańsza w całej Unii Europejskiej, wzrosną, i to w niebotycznej skali. Ten unijny parapodatek w odczuwalny sposób uderzy w nasz kraj i życie obywateli. Jednak nie jest to ostatnie słowo eurokratów, którzy zamierzają w tym roku – poprzez system handlu emisjami – doprowadzić do wyprowadzenia z Polski od 16 do 18 miliardów złotych. W latach 2021-2027 kwota ta ma wzrosnąć w wymiarze skokowym do poziomu połowy budżetu państwa przewidzianego na rok 2021. Finalnie będzie to aż 127 miliardów złotych. Według zapowiedzi ekspertów obecny wysoki poziom cen energii utrzyma się przez okres najbliższych dziesięciu lat. Kolejnym problemem związanym z bezpieczeństwem energetycznym Polski jest podwyżka cen gazu, która jest spowodowana rosyjskim szantażem, de facto stanowiącym element wojny hybrydowej w wykonaniu Władimira Putina.

Zadziwiająca wobec powyższych faktów jest postawa totalnej opozycji zrzeszonej w Koalicji Obywatelskiej i Nowej Lewicy. Antyrządowi politycy nie wystąpili na forum międzynarodowym w obronie naszej suwerenności. To rodzi oczywiste pytanie, w czym interesie działają europosłowie wymienionych formacji, notabene należący do rozmaitych grup, choćby Europejskiej Partii Ludowej, której członkiem była w przeszłości sędzia odpowiedzialna za wyrok ws. Turowa. W zachowaniu przedstawicieli opozycji dostrzegamy co najmniej znamiona braku rozsądku, a właściwie należałoby to ująć dosadniej – antypolonizmu. Przypomnijmy, że 22 października w Luksemburgu odbył się głośny protest „Solidarności” i innych środowisk przeciwnych brukselskiemu dyktatowi. Byłem wówczas obecny na miejscu wraz z tysiącami innych polskich obywateli. Odsyłam do artykułu, który opublikowałem na ten temat na portalu DoRzeczy.pl.

Plan dekarbonizacji Polski

Niestety polskie gospodarstwa domowe odczują jeszcze większy wzrost cen, co z pewnością odbije się na nastrojach społecznych. Już wiosną 2022 roku Polacy będą zmuszeni uiścić za energię i ciepło opłaty z uwzględnieniem nawet 20-40% podwyżki. W propagandzie eurokratów jest mowa o OZE, czyli Odnawialnych Źródłach Energii, które rzekomo mają poprawić sytuację na obszarach objętych dekarbonizacją. W przestrzeni publicznej obecnie pojawia się temat paneli fotowoltaicznych. Ich propagatorzy głoszą, że są one dobrodziejstwem dla środowiska – tymczasem okazuje się, że ich budowa odbywa się w Chinach w warunkach urągających godności konstruujących je ludzi. Najważniejszym ich elementem jest polikrzem przetłaczany z krzemu metalurgicznego. Jego wytworzenie zużywa na gigantyczną skalę energię pozyskiwaną z węgla. Pewnym rozwiązaniem problemu z fotowoltaiką mogłyby być banki energetyczne, które magazynują energię w czasie generowania nadwyżek prądu przez ogniwa fotowoltaiczne. Jednak wskazana inwestycja nie wydaje się trafnym pomysłem, głównie za sprawą potężnych cen tych urządzeń.

Opisane powyżej działania składają się na europejski program o nazwie „Fit for 55”, którego głównym założeniem jest ograniczenie emisji dwutlenku węgla na obszarze Unii Europejskiej o co najmniej 55%. Realizacja tego projektu do 2030 roku doprowadzi do poważnego zubożenia energetycznego wielu krajów, a w niektórych przypadkach nawet upadku mniejszych gospodarek narodowych. Biorąc pod uwagę te czynniki, w mojej ocenie ratunkiem dla bezpieczeństwa energetycznego Polski okazują się: elektrownie atomowe, rozwój technologii wodorowej oraz modernizacja źródeł wydobycia węgla np. gazowanie węgla.

Autor jest dziennikarzem TV Trwam.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także