Ale od czasu, gdy Putin zamordował mu brata, a także wielu przyjaciół i współpracowników (tak przynajmniej zinterpretował Kaczyński to, co stało się w Smoleńsku) lider PiS dosłownie zakochał się we Władimirze Władimirowiczu, a ten – w liderze PiS. Dlatego Putin nakazał swoim służbom narzucić Polsce, w drodze gry operacyjnej z kelnerami i ośmiorniczkami, rządy PiS. A PiS rewanżuje mu się prowadząc polityke skrajnie proputinowską: uniezależnił Polskę od rosyjskiego gazu, budując Baltic Pipe i gazoport, przekopał mierzeję wiślaną (tyle milionów w piach, tylko po to, by zniweczyć zakończone przecież sukcesem starania Tuska o udostępnienie polskiej żegludze Cieśniny Pilawskiej!), postawił płot na granicy z Białorusią, blokując stworzony przez nią korytarz humanitarny dla uciekinierów z krajów afrykańskich…
Przede wszystkim zaś, osadzony tu przez Putina reżim zrobił wszystko, aby wzmocnić opór ukraińskich satanistów i faszystów przed demilitaryzacją i denazyfikacją – przekazując im czołgi, działa samobieżne i ręczne pociski przeciwpancerne z arsenałów polskiej armii, prowadząc intensywną akcję dyplomatyczną na rzecz dozbrajania Ukrainy i pomagając uchodźcom, na co przeznaczył cały jeden procent polskiego PKB.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.