W niedzielę Paweł Lisicki wziął udział w drugim dniu konferencji "Zderzenie Kulturowe w UE 2022". Wydarzenie, organizowane przez europosła Patryka Jakiego, odbywa się w Warszawie. Redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy" uczestniczył w panelu dyskusyjnym na temat przyszłości Unii Europejskiej.
Projekt unijny
– Mam wrażenie, że projekt unijny od samego początku był projektem amerykańskim, realizowanym w Europie – powiedział Paweł Lisicki i dodał, że "wskazują na to wszystkie wspomnienia, dzienniki i dokumenty". – W Polsce mówi się, że Unia Europejska to twór niemiecko-francuski, który ma się przeciwstawić Amerykanom i w którym to rzekomo Niemcy są głównym elementem przeciwwagi dla USA. Wydaje mi się to mało wymierne i mało rzeczywiste – oznajmił redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy".
Zdaniem publicysty, teza o wycofaniu się Stanów Zjednoczonych z Niemiec do Polsk to "polski koncept publicystyczny, a nie coś realnego". – Kontrola amerykańska nad polityką niemiecką jest wciąż bardzo duża – zauważył.
Nacisk na Polskę
Według Pawła Lisickiego, "Unia Europejska wykorzystuje wojnę na Ukrainie i postawę Polski, żeby wymusić na naszym kraju odejście od resztek podmiotowości i suwerenności, które zachowaliśmy". – Polska przystąpiła do UE, wierząc, że jest to międzynarodowy projekt Europy Ojczyzn. Mieliśmy wejść do organizacji wspierającej wymianę handlową, gospodarczą, ale kwestie tożsamości kulturowej, narodowej miały pozostać w naszej gestii – mówił.
Publicysta zwrócił uwagę na to, że Bruksela nie docenia zaangażowania Polski w trakcie konfliktu Rosja – Ukraina. W jego odczuciu, UE wykorzystuje tę sytuację "do jeszcze większego nacisku na Polskę". – Polska nic nie zyska, a wręcz przeciwnie – podkreślił redaktor naczelny "Do Rzeczy".
Czytaj też:
Ziemkiewicz: Dzisiejszy Zachód ma problemy, bo porzucił wartościCzytaj też:
Prof. Nowak: Nie można uczestniczyć w polskości, jeśli nie szanuje się chrześcijaństwa