Tymczasem jak podaje "Rz", od początku roku doszło do 3746 wypadków z udziałem pieszych – to o 248 więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Łącznie 356 z nich zginęło – tylko o 17 osób mniej niż rok temu.
Teren niezabudowany niebezpieczny dla pieszych
W miastach sytuacja jest względnie stabilna. Jednak już poza obszarem zabudowanym w 337 wypadkach z udziałem pieszych zginęło ich aż 118 – czyli co trzeci skończył się śmiercią. "W ubiegłym roku w tym samym czasie poza miastami w 467 wypadkach z pieszymi życie straciło 177 z nich. To 40 proc. Dla porównania – w miastach jedynie co 14. zdarzenie, w którym pieszy został poszkodowany, było śmiertelne" – czytamy.
Jak wyjaśnia insp. Robert Obas z Biura Ruchu Drogowego KGP, "kierowcy chcą nadrobić czas i poza miastem mocniej przyciskają pedał gazu". – A uderzenie pieszego przy prędkości jazdy 60 km/h praktycznie nie daje mu szans na przeżycie. I w razie wypadku poza obszarem zabudowanym później dociera pomoc – mówi policjant.
Zauważalny udział Ukraińców
Niestety, piesi częściej giną także na pasach – w tym roku było to 113 osób, a w ubiegłym 99 – wskazują dane KGP. Nadal winę ponoszą głównie kierowcy.
Na rozmiary tragedii, jak przyznają policjanci i eksperci, wpływ ma rekordowa liczba uchodźców z Ukrainy – tej narodowości jest wiele ofiar wśród pieszych. Ile? Takich danych nie ma, ale w opinii funkcjonariuszy, z którymi rozmawiała "Rzeczpospolita", jest to zauważalna liczba. Dlatego akcję noszenia odblasków policja promowała też w języku ukraińskim.
Rozmówcy zaznaczają, że zmiana przepisów bez zmiany świadomości i podejścia kierowców, zmieni niewiele.
Czytaj też:
Konfiskata aut pijanych kierowców. Polacy ocenili propozycję Ziobry