Żałuję wprawdzie, że nie wynieśli się na Madagaskar, który – jak dowiedziałem się w Nowy Rok z National Geographic – zamieszkują m.in. tenreki zwyczajne, gatunek, który przetrwał uderzenie meteorytu właśnie. Elżbieta z całą pewnością zaprzyjaźniłaby się z nimi, zaraz też założyłaby na afrykańskiej wyspie aptekę, ściągnęła Jasia i jego mamusię do pomocy, Jerzy zająłby się deweloperką, zatrudniając sprowadzone z kraju wszystkie kochanki synalka, a na koniec Moni z Felim otworzyliby w Antananarywie filię Rosso, Czesia wychowywałaby tam miejscowe przedszkolaki, a Maciuś wymieniałby precle na kokosy. I tak w ślady Maurycego Beniowskiego, a i Mieczysława Lepeckiego podążyliby Chojniccy, Lubicze i Kazunie.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.