Tak głosi dogmatyczne orzeczenie Soboru Watykańskiego I, które zazwyczaj przedstawiane jest jako szczyt uroszczeń ultramontanizmu i papolatrii. Krótko po jego ogłoszeniu dogmat ten był traktowany przez liberalnych kulturkampferów w powstałej niedawno Rzeszy Niemieckiej jako uzasadnienie dla rozpętania brutalnej antykatolickiej „wojny o kulturę”. Skoro katolicy uznają autorytet papieża, a papież jest nieomylny, to nie mogą oni być lojalnymi obywatelami Rzeszy i trzeba ich – jakby to powiedzieć – opiłować, rozumowali liberalni sojusznicy Bismarcka.
Katolickie spojrzenie na tę kwestię najlepiej oddają słowa Chestertona, który napisał kiedyś, że dogmat jest prawdą oczywistą, która została zakwestionowana i dlatego wymaga opisania. W podobny sposób wielu ludzi posługujących się zdrowym rozsądkiem stało się w ostatnich latach dogmatykami, uparcie twierdząc, że małżeństwo to związek mężczyzny i kobiety, że są dwie płcie, a dziecko ma mamę i tatę, a nie „rodzica A” i „rodzica B”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.