Według nieoficjalnych wyliczeń, w wydarzeniu wzięło udział od 100 do 150 tys. osób, choć politycy PO i sympatycy tej partii przekonują, że było to nawet pół miliona. Tak twierdzi m.in. Donald Tusk.
Marsz przeszedł przez centrum Warszawy i dotarł na Plac Zamkowym. Szef klubu KO Borys Budka wezwał ze sceny, aby uczestnicy odśpiewali hymn Polski. Odzew był jednak bardzo niewielki. Pytanie, czy to problemy z nagłośnieniem, czy uczestnicy po prostu nie śpiewali Mazurka Dąbrowskiego. "Symboliczne. Jakby tego nie próbowali tłumaczyć – ta scena, ta cisza zapisze się w historii" – komentuje wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.
Tusk: Rządzą nami ponurzy faceci z kompleksami. Nie potrafią się śmiać
– Polska to jest wolność. Polska to jest solidarność. Polska to jest miłość do tej ziemi, rodaków i historii. Nie ma Polski bez miłości, solidarności i wolności. Tak długo jak mamy Polskę w sercach, tak długo nikt i nic jej nie zagrozi – podkreślił lider PO podczas swojego wystąpienia.
Zaznaczył, że "demokracja umiera w ciszy". – Demokracja w Polsce nie umrze. Nie będzie ciszy. Będziemy głośno krzyczeć. Chcieli Wam wmówić, że nie macie już szans. Ich wielką nadzieją był brak naszej nadziei. Ich siłą była nasza bezsilność. Skończyło się. Jeszcze Polska nie zginęła! Idziemy do zwycięstwa! – nawoływał.
Dalej Tusk pytał: – Jak to jest możliwe, że tak wspaniały naród ma taką władzę? Nie ma żadnego powodu, żeby najlepsi ludzie na świecie mieli najgorszą władzę na świecie! – Nikt przyzwoity w Polsce nie może zamykać oczu na zło, które oni czynią. Nikt nie może już udawać, że czuje się bezpieczny w kraju, w którym spada rosyjska rakieta, a ta władza zamiast jej szukać, milczy przez miesiące. Każdego dnia to zło rozlewa się w naszym kraju i wciąż są adwokaci, którzy mówią nic się nie dzieje takiego. Ale my wiemy dzieje się zło. I my wygramy 15 października. Jeśli od jutra, każdy i każda, przekona 20 wątpiących, zmieciemy z powierzchni tych, którzy dziś wpędzają nas w rozpacz. Wszystko jest w naszych rękach – stwierdził były premier.
Czytaj też:
Kowal: Na pewno było pół miliona ludzi. Lis: Wariant kościuszkowski